Rozmowy Artura Górskiego z Masą mają już swoje stałe grono fanów. W kolejnych częściach ich opowieści odkrywane są tajemnice mafii oraz wielu kwestii, które jej dotyczą. Tym razem Masa opowiedział jednak o tym, jak wygląda życie świadka koronnego
Przeciętny człowiek nie ma pojęcia jak wygląda codzienność osoby ze statusem świadka koronnego. Tylko nieliczni wiedzą bowiem, gdzie przebywa i w jaki sposób jest chroniony. Masa, dzięki rozmowie z Arturem Górskim, ujawnia szczegóły i tajemnice z tym związane.
Jak teraz wygląda życie Masy? Czy wygląda jak w czasach gangsterskich i czy została zmieniona jego tożsamość? Czy żyje w jednym miejscu, czy też wciąż zmienia swój adres zamieszkania w obawie przed szukającymi go zabójcami? Co grozi osobie, która podejdzie zbyt blisko świadka i będzie sprawiała wrażenie niebezpiecznej dla niego? Czy świadek znajduje się pod ochroną przez cała dobę i na czym ta ochrona polega?
„Korona” u byłego gangstera sprawia, że jego życie przypomina film sensacyjny, w którym główne role, poza skruszonym winowajcą, odgrywają także służby specjalne, komandosi oraz organy ścigania.
W książce „Masa o życiu świadka koronnego” można znaleźć odpowiedzi na wiele nurtujących nas pytań. Czytelnicy nie powinni jednak liczyć na to, że uda im się odkryć całą prawdę. Czy jest jednak ktoś, kto zna ją całą? Po lekturze tej książki można dojść do wniosku, że tak naprawdę nie ma takiej osoby.
Nie znałem Jarosława Sokołowskiego jako gangstera. Poznałem go już jako świadka koronnego i – jak sam mówi – człowieka odmienionego. Może dlatego trudno mi go sobie wyobrazić jako kogoś, kto siał postrach i krzywdził innych. Jak wspominał mi pewien stołeczny policjant: „Gdy dostawaliśmy cynk, że do miasta zbliża się Masa wraz ze swoją grupą, wszyscy byliśmy w najwyższej gotowości. Takie »odwiedziny« zawsze zwiastowały coś niedobrego. Musieliśmy być przygotowani na każdy scenariusz”. Dzisiaj nie ma już tamtego Masy, nie ma grupy pruszkowskiej i paraliżującego strachu na ulicach. Jest za to świadek koronny, który postanowił wziąć udział w niebezpiecznej wojnie ze swoim dawnym środowiskiem i przyczynił się do zwycięstwa. Moje pierwsze spotkanie z nim miało miejsce sześć lat temu – zanim do niego doszło, przeszedłem wszelkie procedury, związane z dotarciem do tzw. osoby chronionej. W ciągu kolejnych miesięcy i lat coraz lepiej poznawałem tajniki funkcjonowania świadka koronnego oraz instytucji odpowiedzialnych za jego bezpieczeństwo. Byłem na jego weselu, na jego uroczystościach rodzinnych, wybraliśmy się nawet razem na wakacje do Afryki. Ale choć wiem wiele, to na pewno nie wszystko: są sprawy, do których nie zostanę dopuszczony, o których wiedza jest mi najzupełniej zbędna. I niech tak zostanie – pewna strefa życia świadka koronnego powinna pozostać tajemnicą jego i ludzi, którzy go chronią. Wystarczy, że ciągle mam możliwość nagrywania jego wspomnień, a potem dzielenia się nimi z Czytelnikami.
Artur Górski
Źródło: Prószyński Media