Producent zachwala, że to rozwiązanie rewolucjonizujące spożycie wody. Od dziś można ją produkować samemu w ogródku lub dachu domu. Firma nie dodaje tylko, że na razie rozwiązanie jest mało wydajne, a kosztuje krocie.
Panele fotowoltaiczne znamy już wszyscy, a do tego coraz częściej możemy oglądać je na dachach polskich budynków. Podobnie jak wielu uzyskuje niezależność energetyczną dzięki tej technologii, wkrótce być może uda się uzyskać pełną niezależność w dostępie do wody pitnej. Tak przynajmniej obiecuje firma Zero Mass, która jako pierwsza wypuściła na rynek hydropanele.
Ta innowacyjna propozycja bazuje właśnie na fotowoltaice, bowiem segment słoneczny jest istotnym elementem każdego panelu wodnego. Dzięki niemu można wprawić w ruch wentylator, który przepuszcza przez panel powietrze. Podane na specjalny higroskopijny materiał, powietrze oddaje cząsteczki wody, która następnie skrapla się i jest zbierana do zbiornika na dnie panelu.
To jednak nie wszystko. Wybrany materiał zapewnia, że woda jest czysta, zanieczyszczenia zostają na filtrze. Można więc dosłownie podejść i nalać sobie zgromadzoną wodę do kubka. Mało tego, producent dodaje do panelu kartridż mineralizujący, który dodaje do wody magnez i wapń, dając wodę mineralną.
Panel naziemny ma powierzchnię ponad metra kwadratowego (dachowy jest o połowę mniejszy) i umożliwia uzyskanie dziennie od 2 do 5 litrów. Wydajność zależy od nasłonecznienia i temperatury, bowiem rozwiązanie sprawdzi się najlepiej w miejscach gorących. Istotna jest też, oczywiście, wilgotność powietrza, jednak producent zapewnia, że wystarczy już 10% wilgotności, by panel zaczął zbierać wodę.
Na razie rozwiązanie dla wybranych
Firma Zero Mass reklamuje swoje produkty jako rozwiązanie rodzinne, ale też sposób na podniesienie standardu życia w miejscach z niedostatkiem wody pitnej, np. w krajach rozwijających się. W teorii brzmi to naprawdę obiecująco, natomiast praktyka na razie plasuje je poza zasięgiem miejsc, gdzie przydałoby się najbardziej.
Chodzi, rzecz jasna, o cenę. Jeśli jeden panel produkuje dziennie 2-5 litrów, to zapewnienie wody dla jednej wioski oznacza konieczność instalacji kilkuset, co kosztuje grube miliony. Cena jednostkowa w granicach 6,5 tys. $ za sztukę (25 tys. zł) jest zaporowa, a nie uwzględnia transportu i serwisowania. Co roku trzeba wymieniać filtry powietrza i wody, a co pięć lat kartridż mineralizacyjny. Jednocześnie standardowa gwarancja działania wynosi tylko rok, za przedłużenie trzeba płacić.
Technologia jest obiecująca i zwiastuje zmiany w dostępie do czystej wody pitnej. Na razie jednak te zmiany będą udziałem tych, którzy mają naprawdę zasobny portfel. Nie dziwi więc, że lista realizacji w samym Dubaju jest dłuższa niż w ogromnej większości krajów afrykańskich.
Zdjęcia: Zero Mass