Jest jedną z największych gwiazd amerykańskiej telewizji w paśmie „late night shows”. W dobrze znanej formule porusza się jak ryba w wodzie i od kilku sezonów z sukcesami zabawia publiczność za oceanem. Jimmy Kimmel
Specyfiką amerykańskiej telewizji jest kreowanie prezenterów pasma wieczornego na gwiazdy: Conan O’Brain, Jay Leno, David Letterman czy Jimmy Kimmel. Przeciętny Amerykanin siada przed telewizorem, żeby właśnie na sofie u swojego ulubionego prezentera zobaczyć jedną z gwiazd kina, sportu czy aktualnie bijącego rekordy popularności serialu. Sprawdzona forma: kanapa, trochę muzyki na żywo, widownia w studio, nie nudzą się amerykańskiej widowni. Tak, jak od kilku sezonów nie nudzi im się Jimmy Kimmel.
Sorry Matt Damon but we are out of time
Znakiem rozpoznawczym Jimmiego Kimmela stał się dowcip z Mattem Damonem w roli głównej. Na koniec każdego programu prezenter z udawanym żalem mówił, że i tym razem na wywiad z Damonem nie wystarczyło mu czasu: „Sorry Matt Damon, but we are out of time”. Aż pewnego dnia Jimmy w końcu zaprosił słynnego aktora do studio. Damon miał być gwoździem programu i miał wystąpić na końcu. Kimmel i z tego urządził żart: po niezwykle długim wstępie (w którym wyliczył niemal całą filmografię aktora) zaprosił zdobywcę Oscara do studia i nie pozwolił mu powiedzieć ani słowa. Po pokazaniu się napisów końcowych można było obejrzeć wściekłego Damona, który w niewybrednych słowach mówi Kimmelowi, co o nim myśli. Oczywiście wściekłość była udawana, a obaj panowie zaaranżowali cały skecz. Jednak, do momentu, kiedy Kimmel tego oficjalnie nie potwierdził, Amerykanie zastanawiali się czy Damon faktycznie mógł się aż tak wściec.
Z Mattem Damonem związany jest jeszcze jeden, jak do tej pory, najpopularniejszy gag prezentera. Coś, co wśród, wiernych wielbicieli Kimmela, do dziś wywołuje salwy śmiechu. Żart z Mattem Damonem postanowiła wykorzystać ówczesna dziewczyna Kimmela. W 2008 roku prezenter spotykał się z Sarah Silverman, kontrowersyjną komiczką, która, aby zagrać na nosie swojemu partnerowi (i pewnie dla poprawienia swoich notowań) dla żartu nagrała razem z Mattem Damonem piosenkę „I’m fucking Matt Damon”. „I’m fucking Matt Damon, on the bed, on the floor, on the towel, by the door, in the tube, in the car, up against the mini bar” – cała Ameryka nuciła piosenkę o tym, jak Sarah Silverman uprawia seks z Mattem Damonem. Ta stała się hitem, a popularność Silverman bardzo szybko wzrosła.
W odpowiedzi na filmik swojej dziewczyny, Jimmy Kimmel przygotował prawdziwą bombę! – Upokorzyła mnie, więc wlazłem do swojej jaskini i zaplanowałem zemstę. Zabrałeś coś, co ja kocham więc ja zabrałem coś, co kochasz ty – mówił Kimmel w swoim programie zwracając się do Matta Damona i zaprezentował całej Ameryce „filmik-odpowiedź” na żart Silvermann: „I’m fucking Ben Affleck”. Konwencja filmiku oscyluje wokół przekonania, że Damon i Affleck są kochankami, a Kimmel, w akcie zemsty, uprawia seks z Affleckiem, aby zranić Damona.
I’m fucking Ben Affleck
Filmik Kimmela jest ogromnym przedsięwzięciem logistycznym. Oprócz tego, że widzimy w nim, jak on i Affleck suszą sobie nawzajem włosy, malują paznokcie, i robią inne rzeczy, które robią pary, oglądamy też plejadę gwiazd, które wcielają się w zabawne role. Brad Pitt jest gońcem, który dostarcza zakochanej parze tort, a Harrison Ford wciela się w rolę geja, który posyła Affleckowi (który w obcisłych szortach i neonowej niebieskiej, obcisłej bluzeczce wygląda jak uosobienie stereotypów o gejach) słodkiego całusa. Wisienką na torcie jest wykonanie wstawki wokalnej, w stylu nagranej w latach 80., „We are the world”. Wokalem chwalą się tu Robin Williams, Macy Grey, zespół Good Charlotte czy Cameron Diaz. Odpowiedź Kimmela na film Silvermann jest majstersztykiem telewizyjnego gagu. Oglądając teledysk, aż chciałoby się zobaczyć coś takiego w polskim wydaniu, a naszym gwiazdom życzyć choć w połowie tak wiele dystansu do siebie.
Zabawne filmiki z udziałem gwiazd, to specjalność Kimmela. Po hicie z 2008 roku, powstały jeszcze na przykład „Handsome Men’s Club”, w którym występuje specjalne zgromadzenie przystojnych mężczyzn, w których oczywiście wcielają się znani aktorzy i piosenkarze: Matthew McConaughey, Sting, Patrick Dempsey, Lenny Kravitz czy ulubieniec Kimmela: Matt Damon.
„Stowarzyszenie Przystojnych Mężczyzn” głosuje np. nad tym, kogo przyjąć lub kogo wyrzucić. „Handsome Men’s Club” to kolejna okazja dla gwiazd do pokazania się u Kimmela i jednocześnie udowodnienia widowni, że potrafią z siebie żartować.
Od radiowca do telewizyjnej gwiazdy
Jimmy Kimmel na antenie ABC prowadzi Jimmy Kimmel Live od końca stycznia 2003 roku. Pomimo nazwy, show z wyjątkiem kilku okazji (jak np. rozdanie Oscarów) nie jest emitowany na żywo, a z dwugodzinnym opóźnieniem. Program Kimmela jest najdłużej emitowanym wieczornym programem w historii ABC. Początkowo show Kimmela przegrywało z innymi programami w swoimi paśmie, ale od 2004 roku trwa jego dobra passa, a szefowie ABC są zadowoleni z wyników oglądalności. Nieodłącznymi „elementami” show są postacie, które nadają mu smaczków czyli Uncle Frank, sympatyczny staruszek w przebraniu policjanta, który podczas show pełni rolę tzw. ciecia i Guillermo, przysadzisty Latynos, którego Kimmel wysyła na różne eventy, a ten zawsze wraca z nich z zabawnym skeczem (np. urodziny magazynu „Sports Illustrated”, gdzie Guillermo kolekcjonował buziaki od modelek).
Sukces wieczornego pasma ABC to przede wszystkim Kimmel. Jimmy, zapraszając gości do studia, nie przeszkadza im, nie wchodzi w słowo, nie jest natarczywy (chyba, że wymaga tego konwencja żartu, który prezentuje). Pozwala celebrytom śmiać się z samych siebie w skeczach, które kręci. Nieważne, kogo zaprasza Kimmel, zawsze jest największą gwiazdą swojego show. Może właśnie dlatego, że nie stara się skupić na sobie całej uwagi widzów. Zawsze występuje w dobrze skrojonym garniturze choć na potrzeby zabawnych filmików, które kręci, jest w stanie założyć każde przebranie, np. majtki uciskające brzuch (w skeczu do Handsome Men’s Club), obcisłe szorty-strinki (skecz o Hottie Body Hump Club, w którym naśmiewa się z hollywoodzkiej chęci posiadania idealnej figury) czy piżamę (będąc w łóżku z Benem Affleckiem i jego żoną Jennifer Garner). Kimmel ma niesamowity dystans do siebie i śmieje się z siebie samego, np. całując się z Charliem Sheenem, śpiewając piosenkę pożegnalną dla Oprah (udając jednego z wokalistów Boyz II Men) czy wcielając się w szalonego trenera fitnessu i dietetyka.
Wesoły narkoleptyk
Kimmel urodził się w Nowym Yorku, ale dorastał w Las Vegas, zapatrzony w gwiazdę telewizyjną Davida Lettermana. Kiedy usłyszał, że ten zaczynał jako radiowiec, postanowił pójść tym samym szlakiem. Z pierwszych dwóch prac radiowca został zwolniony ze względu na zmianę formatu stacji. Kariera Kimmela nabrała rozpędu w Los Angeles, w porannym paśmie, gdzie miał swoje kilka minut w „Jimmy the Sports Guy”. Jeszcze pracując dla stacji radiowej KROQ rozpoczął pracę dla Comedy Central przy programie „Win Ben Stein’s Money”. Jimmy rzucił radio i poświęcił się telewizji. Rozpoczął pracę przy „The Man Show” jako współprowadzący. Stamtąd trafił do swojego flagowego programu „Jimmy Kimmel Live”.
Ciekawostką jest, że Kimmel jest narkoleptykiem. Sam przyznaje, że najchętniej ucinałby sobie drzemkę w każdej wolnej chwili. Najbardziej chce mu się spać pomiędzy trzecią po południu, a szóstą wieczorem. Kimmel przyznał, że parokrotnie zdarzyło mu się zasnąć w „Win Ben Stein’s Money”. Przez większość życia uważał po prostu, że nie śpi wystarczająco dużo. Popołudniami, kiedy chciało mu się spać najbardziej (w szkole myślał, że to dlatego, że nocami ogląda Lettermana), mrożona herbata pozwalała mu przetrwać. Dopiero niedługo przed tym, jak udało mu się stworzyć własny show, udał się do lekarza, gdzie zdiagnozowano u niego narkolepsję.
Anna Chodacka