Jedynym miejscem, w którym Japończycy mogą zapomnieć o różniącym ich statusie społecznym, jest wanna. Zostawiając ubrania za drzwiami, podczas wspólnej kąpieli ze współpracownikami, mogą też powiedzieć szefowi, co im leży na sercu. Choć ze zbytnią wylewnością powinni uważać…
W Japonii wieczorna kąpiel stanowi niemal rytuał i zupełnie nie przypomina naszego szybkiego prysznica. W tej samej wodzie w wannie kąpie się bowiem cała rodzina. „Wieczorem żona przygotowuje mężowi kąpiel i on jako głowa rodziny, osoba zarabiająca pieniądze i utrzymująca całą rodzinę, wchodzi do wanny jako pierwszy” – powiedziała podczas wykład na Festiwalu Nauki w Warszawie Beata Kowalczyk z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Zgodnie z tradycją potem nadchodzi kolej na najstarszego syna, a następnie do wody wchodzą pozostali bracia i córki. Po dzieciach myją się dziadek i babcia. Na końcu kolejki jest żona. „Z jednej strony w tej kolejności widoczna jest hierarchia, ale z drugiej wszyscy kąpiemy się w tej samej wodzie. W ten sposób podtrzymujemy jedność rodziny” – mówiła prelegentka.
Przed wejściem do wanny wszyscy muszą się najpierw dobrze wyczyścić, biorąc prysznic, aby woda w wannie nie była brudna. „Podejrzewam jednak, że to niewylewanie wody po każdej myjącej się osobie wynika głównie ze względów ekonomicznych” – zaznaczyła Kowalczyk. Dawniej, aby woda utrzymała swoją wysoką temperaturę, podgrzewano ją piecem węglowym, a potem nakrywało drewnianymi pokrywami. Teraz wykorzystywane są zaawansowane technologie utrzymywania stałej, wysokiej temperatury. Wanna jest bardzo głęboka, tak aby można było w niej zanurzyć całe ciało.
W Japonii bardzo popularne są również łaźnie publiczne. W Tokio pierwsze powstały w 1591 roku, a do 1800 roku kobiety mogły się w nich kąpać razem z mężczyznami. Niemal w każdej łaźni znajdziemy zdjęcie – niezwykle ważnej dla Japończyków – Góry Fuji. „Dawniej wierzono, że wspinaczka lub jakikolwiek kontakt z nią przynosi szczęście i zbawienie. Dzięki jej obecności Japończycy mieli wrażenie, że ich kąpiel ma znaczenie religijne, oczyszczające. W takiej kąpieli można dokonać religijnej medytacji” – wyjaśniła Kowalczyk.
Wspólne kąpiele w jednej wodzie mogą być jednak realnym zagrożeniem dla zdrowia i wywoływać sporo różnych chorób np. ciężką zakaźną chorobę dróg oddechowych – zwaną chorobą legionistów, która od czasu do czasu zabija amatorów gorących kąpieli. Gorące kąpiele bywają też zagrożeniem dla osób starszych, bo wysoka temperatura ma niekorzystny wpływ na krążenie. Statystyki pokazują, że w Japonii więcej osób ginie podczas kąpieli w gorących źródłach niż w wypadkach samochodowych.
Bardzo popularne są też firmowe wyjazdy do gorących źródeł. Współpracownicy jadą do takiego miejsca, rozbierają się i wchodzą do tej samej wody. „Uważają, że jeśli zdejmiemy z siebie ubrania, czyli wszystkie oznaczniki naszego statusu społecznego w szafkach, to stajemy się sobie równi” – wyjaśniła Kowalczyk.
Jak tłumaczyła, Japończyk w relacjach profesjonalnych nie zaczyna rozmowy, jeśli nie wie, kim jest jego rozmówca. Najpierw musi więc nastąpić wymiana wizytówek, aby wiadomo było, który z interlokutorów zajmuje wyższą pozycję. Wtedy, w zależności od tego, kim są rozmówcy, zmienia się ich język i sposób mówienia.
„To wszystko jest źródłem dużego stresu, który rozpuszczamy w gorącej wodzie. Chodzi o zacieśnianie się relacji, a nie tylko zwykły relaks. Łaźnia jest też jedynym miejscem, w którym szefowi można rzeczywiście powiedzieć niemal wszystko. Zwyczajowo powiedzianych wtedy rzeczy nie wykorzystuje się przeciwko pracownikowi. W praktyce trzeba uważać, bo Japończycy bardzo dobrze wszystko pamiętają” – podkreśliła Kowalczyk.
Źródło: PAP – Nauka w Polsce