Wacław Zimpel udowadnia, że w muzyce nie ma żadnych granic. Nie oznacza to, że można dowolnie z nią postępować, ale warto w niej odnajdywać to, co uniwersalne i bez przeszkód łączyć ze sobą te elementy. Jak to robić? Ten sekret zna mężczyzna, który otrzymał Paszport POLITYKI 2016 w kategorii „Muzyka popularna”, a więc wspomniany Wacław Zimpel
Urodzony w 1983 roku w Poznaniu muzyk mógłby robić za żywą ilustrację tezy o płynności granic w muzyce. To klasycznie wykształcony w Akademii Muzycznej w Poznaniu klarnecista, który podryfował w stronę swobodnego, często brawurowego grania jazzowego. Niewiele czasu zajęło mu nawiązanie kontaktów zagranicznych, które zaowocowały wieloma utworami i wyróżnieniami.
Jedną z jego pierwszych płyt był duet z Timem Daisym. Ich album „Four Walls” (2008 r.) został płytą roku w plebiscycie jazzowego serwisu Diapazon. Grywał także regularnie z takimi muzykami jak Hamid Drake, Bobby Few i Klaus Kugel.
W Polsce znalazł natomiast oparcie w składzie klarnetowego kwartetu Ircha, sformowanego przez Mikołaja Trzaskę. Regularnie nagrywał także albumy na czele świetnej formacji Hera, łączącej jazz i wpływy muzyki świata. W świat zaprowadziła go fascynacja muzyką Wschodu. Z muzykami z Bangalore założył formację Saagara i pojechał w trasę koncertową do Indii.
To nie pierwsza nominacja Wacława Zimpla. Był on już nominowany dwa lata temu za nagrany w kwartecie album „Stone Fog” oraz płytę dziewięcioosobowej grupy To Tu Orchestra. Z tą ostatnią klarnecista wchodził mocniej w świat minimal music. Ta ścieżka jest przez niego kontynuowana na jego solowym albumie „Lines”, za który został on zresztą nominowany do Paszportów POLITYKI. Album tria LAM (z Hubertem Zemlerem na perkusji i Krzysztofem Dysem na fortepianie) wydaje się subtelnie spajać wszystkie najważniejsze dla niego nurty, czyli inspiracje minimalizmem i duchowością muzyki Wschodu.
Jego obecność wśród laureatów Paszportach POLITYKI 2016 nie jest żadnym przypadkiem. „Słuchając muzyki tego znakomitego klarnecisty – czy to w wersji solowej, jak na albumie „Lines”, czy w powołanym niedawno do życia trio LAM – łatwo zatracić się w transie, inspirowanym amerykańskim minimalizmem, ale doprawionym subtelną słowiańską melancholią” – uzasadniał swój wybór Jarek Szubrycht, dodając: „Warto jednak pozostać na tyle przytomnym, by pokłonić się nisko artyście, który lada moment – z paszportem czy bez – wyfrunie nam w daleki świat”. Właściwie, biorąc pod uwagę entuzjastyczne głosy z zachodniej prasy i regularne wizyty za granicą, już wyfruwa.
Nominowani w kategorii „muzyka popularna” byli również: Taco Hemingway i Rumak oraz Raphael Rogiński.