Nie musisz umieć prowadzić samochodu wyczynowego, ten przewiezie Cię sam. To znaczy… nie przewiezie, ponieważ zdobycie go graniczy z cudem
Ostatnio pisaliśmy o wielkich premierach Ferrari oraz McLarena. Dziś mamy dla Was auto, przy którym wymienione marki wydają się zbyt masowe. Nio EP9 na razie jeździ po świecie w liczbie 6 sztuk i wszystkie z nich znajdują się w Chinach. Żaden nie był dostępny w otwartej sprzedaży, wszystkie trafiły do inwestorów, którzy pomogli sfinansować projekt.
Dopiero w tym tygodniu, przy okazji targów w Szanghaju, marka Nio ogłosiła drugą serię swoich aut. Tym razem będzie ich 10 i być może uda się wydrzeć choć parę chińskim miliarderom. Nie będzie łatwo – cena wyjściowa to 1,48 mln dolarów (prawie 6 milionów złotych).
Co otrzymają w zamian szczęśliwcy? Najszybszy na świecie samochód zasilany wyłącznie prądem. Tak, zamiast tradycyjnego silnika z akumulatorem po każdej stronie kabiny zamontowane są potężne baterie o łącznej mocy 1 megawata (ok. 1340 KM), dzięki którym auto osiąga 313 km/h.
Imponujące? Samo w sobie pewnie nie tak bardzo, wszak na rynku jest sporo szybszych aut, nawet jeśli bardziej tradycyjnych. Miłośnicy basowego ryku silnika też nie mają tu czego szukać, ten bolid raczej świszczy, choć i to przy dużej prędkości może zjeżyć włosy na ciele. Z drugiej strony szybka jazda spalinowym monstrum oznacza ogromne zużycie paliwa, a w przypadku Nio EP9 to jedynie… konieczność ładowania go 45 minut. Oczywiście pożre znacznie więcej prądu niż zwykły Prius, ale będzie gotowy do akcji naprawdę szybko.
EP9 ma jeszcze coś, czego nie mają inni. To auto nie potrzebuje kierowcy! Ponad miesiąc temu pobito nim rekord prędkości dla auta autonomicznego. Na torze wyścigowym w Teksasie bez kierowcy jechał z maksymalną prędkością 260 km/h. Z jednej strony pojawia się pytanie: po co auto wyścigowe, które nie potrzebuje kierowcy? Z drugiej jednak strony mamy do czynienia z autem, które może zabrać dwóch pasażerów na niezwykłą przejażdżkę bez konieczności szkolenia żadnego z nich w zakresie jazdy wyczynowej. Oczywiście Nio nie liczy, że porwie klientów autem, którego nie trzeba prowadzić, choć na tym polega cała frajda. To raczej demonstracja możliwości przez firmę, która niedawno zaczęła testować swój system autonomicznych samochodów w Kalifornii.
Jest innowacja, są przełomowe dla auta elektrycznego osiągi. Co jeszcze? Naprawdę świetne wzornictwo. Nio to co prawda marka chińska, ale jej producentem jest startup z USA, Chin, Anglii i Niemiec. Projektowaniem zajmował się międzynarodowy zespół i efekty nie ustępują silnym markom na rynku supersamochodów. Jest prosto, jak w aucie wyczynowym, ale i efektownie. Nawet ogromne skrzydło dociskające auto do ziemi przy szybkiej jeździe pasuje do całości.
I tylko mieć tego samochodu prawie nie można. Jedyne pocieszenie w tym, że większość najbogatszych ludzi świata też nie jest w stanie takiego zdobyć…