Dobry thriller w telewizji daje dwie godziny emocji. By zanurzyć się głębiej i na dłużej warto sięgnąć po solidną powieść. Na szczęście właśnie wyszło „Siedź cicho”
Jeśli lubisz dobre thrillery lub kryminały osadzone w realiach współczesnych Stanów Zjednoczonych, nie musisz ograniczać się do Hollywood. Powinieneś za to czytać dalej, ponieważ od wczoraj na polskim rynku dostępna jest właśnie taka historia, solidnie napisana i z fabułą gwarantującą dużo emocji.
„Siedź cicho” (oryg. Say Nothing) właśnie wchodzi na swój trzynasty rynek i nie ma przypadku w tak szerokiej dystrybucji. Jej autor, Brad Parks, ma bardzo mocne pióro jako doświadczony dziennikarz, a do tego pomysłów na kryminały od lat mu nie brakuje. Jest jedynym pisarzem, który zdobył nagrody Shamusa, Nero i Lefty – trzy z najbardziej prestiżowych wyróżnień dla autorów kryminałów.
W jaką historię wprowadza nas tym razem? Sędzia Scott Sampson wydaje się prowadzić idealne życie, ciesząc się sukcesem zawodowym, zdrową rodziną i niemałym majątkiem. W pewne środowe popołudnie Sampson szykuje się na odebranie swoich sześcioletnich bliźniąt ze szkoły i zabranie ich na basen, kiedy dostaje SMS-a od żony, Alison, że tym razem ona po nie pojedzie…
Kilka godzin później Alison zjawia się w domu. Bez dzieci. W dodatku twierdzi, że nie wysyłała żadnego SMS-a. Chwilę potem dzwoni telefon i zaczyna się najgorszy koszmar w życiu każdego rodzica. Jakiś człowiek porwał Sama i Emmę, a teraz ostrzega sędziego, że ten ma wykonywać jego polecenia w sprawie dilera czekającego na proces. Jeśli nie zrobi, co mu każą, bliźnięta zostaną ukarane.
Dla Scotta i Alison telefon od porywacza to tylko początek zawiłej, koszmarnej drogi przez szantaż i strach, ze śledzonym przez media procesem sądowym w tle. Ich małżeństwo zostaje poddane próbie. Na powierzchnię wypływają podejrzenia i dawno zapomniana zazdrość. Skorupa pęka. Z ust zaczynają padać kłamstwa. Jednocześnie Scott i Alison nie cofną się przed niczym, żeby odzyskać dzieci.