To pierwsze studio motoryzacyjne w Neapolu, ale czy uda się nawiązać walkę z potentatami z Modeny i Sant’Agata? Od 2013 zapowiadają debiut i dotąd kończyło się na obietnicach. W 2020 sytuacja ma się zmienić.
Rynek aut sportowo-luksusowych rośnie jak mało kiedy, a kolejni producenci powstają i upadają niemal z dnia na dzień. Jedni próbują sprzedać się jako startup, inni silnie nawiązują do tradycji. Puritalia zdecydowanie jest w drugim gronie, już w nazwie sugerując, że mamy do czynienia z esencją włoskiej motoryzacji.
Na ironię zakrawa więc fakt, że pierwszy pojazd koncepcyjny tej marki nazwano 427, bowiem był inspirowany legendarną AC Cobrą 427 z USA. Pomysł na wygładzoną i ugrzecznioną reinterpretację Cobry nie sprzedał się wcale, model 427 nie trafił do produkcji, choć z końcem 2014 był już podobno gotowy.
Dziś Puritalia wraca, potwierdzając gotowość do wyjazdu na drogi. Nie z modelem 427, choć tradycyjnie nazwana Berlinetta silnie bazuje na pierwowzorze z 2014. Swą premierę miał w Genewie, teraz ma być już na ostatniej prostej przed wyjazdem na ulice. Wciąż ze stylistyką czerpiącą z Cobry, ale już bardziej agresywny, nowy supersamochód ma pójść w inną stronę niż planowano kilka lat temu.
Długa maska i niewielka kabina przywodzą na myśl klasyczne grand tourery lat 60. i 70. XX wieku, nazwa modelu zresztą też. Nie ma już silenia się na muscle car, spod maski znikł potężny 5-litrowiec od Forda. Zamiast niego jest mocno doładowane V8 z pojemnością tylko 2,9L, ale o mocy aż 750 KM.
I to nie jedyna broń nowego bolidu, bowiem mariaż tradycji z nowoczesnością ma miejsce również w napędzie. Spalinowy silnik otrzymuje wsparcie na tylnej osi od elektrycznego motoru z mocą 215 KM. Łącznie więc podawana jest imponująca moc 965 KM, choć elektryczny napęd sam w sobie nie jest potężny. Na baterii (w sumie 4, łącznie 5 kWh) można będzie przejechać maksymalnie 20 km, co ma rekompensować tylko krótkie, 3-godzinne ładowanie.
Piszemy „ma rekompensować”, ponieważ w pierwszych egzemplarzach takiej opcji nie będzie. Ma się pojawić dopiero jako aktualizacja zakupionego pojazdu. Znów więc mamy sytuację, w której Puritalia coś obiecuje, ale jeszcze nie dostarcza. Choć, trzeba też przyznać, standardowe tryby prowadzenia pojazdu powinny być satysfakcjonujące dla osób szukających wrażeń.
Podstawowy tryb superhybrid łączy oba napędy dla dobrych osiągów i wygodnego prowadzenia. Przełączenie na sport sprawia, że podwozie się usztywnia, pedał gazu jest bardziej czuły, a przejścia między 7 biegami stają się jeszcze krótsze. Wreszcie, wejście w tryb corsa wyłącza wszystkie elektroniczne systemy wspomagające (poza silnikiem elektrycznym – ten działa stale na najwyższej mocy) dla bardziej tradycyjnego, torowego doświadczenia wyścigowego.
Trzeba przyznać, że zaprojektowane przez Fabio Ferrante nadwozie to niezłe opakowanie dla wyczynowego pojazdu. Choć nie dostajemy niczego przełomowego, to kompozycyjnie się broni, a tył należy do najbardziej eleganckich, jakie pojawiły się w ostatnich latach w tym segmencie. Pytanie tylko, czy tym razem pomysł uda się faktycznie wypchnąć na rynek. Wspomniany na początku prototyp 427 miał kosztować 180 tys. €, ale się nie udało. Tymczasem bazująca na nim hybryda wyceniana jest na 465 tys. € i ma powstać w serii 150 sztuk. Będzie tylu chętnych, by produkcja wreszcie ruszyła?
Zdjęcia: Puritalia