Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?
Przemek Maruchacz: Od dziecka lubiłem muzykę. Pierwszy poważny kontakt to nauka gry na gitarze przez moją mamę i dwie czy trzy kołysanki, które mi grała. Tak pewnie narodził się mój pociąg do tego instrumentu…
Udało mi się jednak poznać więcej niż cztery chwyty mojej mamy (śmiech), co nie umniejsza jej wkładu w moją muzyczną drogę, wręcz przeciwnie. Dzięki temu, jak pamięcią sięgam była w domu gitara…
Jaki gatunek jest Ci najbliższy?
Hm… Kilka lat temu powiedziałbym, że poezja morska, poezja śpiewana. Dzisiaj wiem, że mając w ręku gitarę akustyczną, a pod nogami looper, można zagrać wiele ciekawych rzeczy. Dlatego moje koncerty, jeżeli chodzi o gatunek muzyczny są bardzo eklektyczne… Sięgam nawet do HipHopu…
Jak muzyka wpływa na Twoje codzienne życie?
Odpowiadając na powyższe pytanie, muszę zacząć od podziękowań skierowanych do mojej żony, która przejmuje dużo domowych obowiązków bym ja mógł się muzycznie realizować. Bez tak cudownej żony nie byłoby to możliwym, by pracując zawodowo, mając dwójkę wspaniałych dzieciaków, mieć wystarczająco dużo czasu na muzykę. A ja mam! Oczywiście, chciałbym móc jeszcze więcej czasu temu poświęcić, może nawet zawodowo…
Nie tylko grasz i śpiewasz, ale tworzysz też własne utwory, opowiedz, co Cię inspiruje, skąd bierzesz pomysły?
Pierwsze piosenki to poezja morska, piosenka żeglarska. Wymyślone historie i moje własne żeglarskie przeżycia. Dzisiaj piszę o wszystkim, co zaobserwuję w moim własnym życiu, jak i dookoła, o uczuciach do najbliższych.
Gdybyś mógł wystąpić z jakimkolwiek artystą, kto by to był i dlaczego?
Trudne pytanie, ponieważ nigdy się nad tym nie zastanawiałem (śmiech). Do głowy przychodzi mi wielu… Myślę, że byłby to Ed Sheeran, ponieważ to on kilka lat temu zainspirował mnie do grania z looperem.
A było to tak:
Mój kolega Mariusz Bartosik napisał polski tekst do tradycyjnego utworu z wysp Parting Glass i zaproponował, by ten, kto chce, śpiewał, bo to fajna pieśń pożegnalna np. na koniec festiwalu, itp. Pływałem więc po YT słuchając przeróżnych wykonań i wersji tego utworu, by znaleźć coś, co mi się spodoba i będzie pasowało do polskiego tekstu. Szukając trafiłem na wersję Eda i kliknąłem, by posłuchać, a wiadomo jak działa YT, klikasz na jeden film, pojawiają się inne… Ed zaciekawił mnie bardzo swoim wykonaniem Parting Glass, odpaliłem jakiś koncert (to było jakiś czas przed płytą X i wielkim boomem związanym z Edem Sheeranem) i mnie wmurowało, gdy tylko zobaczyłem, co facet robi z gitarą i looperem. Na drugi dzień zamówiłem sobie taki sam looper i się zaczęło (śmiech).
Najbardziej nietypowy występ w Twojej karierze?
Nie przychodzi mi do głowy jakiś nietypowy występ, myślę, że długo będę pamiętał mój pierwszy koncert z looperem w Tychach .Przygotowałem specjalnie nową piosenkę zaaranżowaną do grania z looperem i niestety… za mało ograłem ten temat i do dzisiaj pamiętam, jak posypał mi się cały utwór!
Do tego jeszcze z nerwów zapomniałem tekstu i nie dość, że z loopowania nic nie wyszło, to jeszcze warstwa tekstowa to był zwyczajnie jeden wielki bełkot, ponieważ na poczekaniu wymyślałem słowa, by nie przerwać piosenki. DWIE długie zwrotki bełkotu… Koszmar (śmiech).
Mam nadzieję że nie ma tego nigdzie zarejestrowanego, a jak jest, to nawet nie chcę wiedzieć. Na szczęście dzisiaj „Morze pomoże” to jeden z moich tzw. koncertowych hiciorów (śmiech).
Jakie są Twoje najbliższe plany muzyczne?
Płyta, a w zasadzie 2 płyty. Jedna solowa, a druga to piosenki, które napisałem kilka lat temu do wierszy Adama Ziemianina i jeszcze nie udało mi się tego zakończyć. Może właśnie w tym roku będzie na to czas.
Największe muzyczne marzenie?
Mieć swoją publiczność i grać koncerty.
A największe pozamuzyczne marzenie?
Opłynąć Cape Horn.
Zapraszamy do odwiedzenia oficjalnej strony Przemka na FB!