W Polsce można śmiało prowadzić badania nad AI, jednak dalszy rozwój tej dziedziny w naszym kraju wymaga jasnej decyzji strategicznej, jak np. zapowiadana narodowa strategia rozwoju sztucznej inteligencji – mówi PAP prof. Dariusz Jemielniak z Akademii Leona Koźmińskiego.
Francja, Niemcy czy Wielka Brytania – to europejskie kraje, w których wdrażane są programy wspomagające rozwój sztucznej inteligencji. Przede wszystkim chodzi tutaj o finansowe wsparcie badań nad AI prowadzonych w danym państwie czy stymulowanie współpracy w tej dziedzinie pomiędzy nauką a biznesem.
Temat ten pojawia się i w Polsce. W maju podczas kongresu Impact’18 wicepremier Jarosław Gowin zapowiedział, że jesienią rozpoczną się prace nad narodową strategią rozwoju AI. Jak mówił, jej założenia mają być wypracowane „w gronie technologicznych liderów, a także z udziałem naukowców”.
Jak podkreśla w rozmowie z PAP prof. Dariusz Jemielniak, kierownik Katedry Zarządzania w Społeczeństwie Sieciowym w Akademii Leona Koźmińskiego, rozwój AI w Polsce wymaga „jasnej decyzji strategicznej”, w której zawarte musiałyby być elementy takie, jak silne dofinansowanie badań z tego zakresu, rozwijanie programów studiów i zapobieganie drenażowi mózgów.
– AI to technologia wciąż stosunkowo mało kapitałochłonna, można prowadzić przełomowe badania w kraju takim, jak nasz – dodaje badacz.
– Jeśli nie uda się wdrożyć strategii lub chociaż mniejszych programów rozwoju, będziemy musieli ponieść ryzyko niewykorzystanej szansy skoku cywilizacyjnego – ostrzega. – Oczywiście będziemy się rozwijać, także w zakresie AI, ale mając pod górkę. Jako kraj potrzebujemy właśnie takich rzadkich szans, w których nasze silne strony pomagają w konkurencji z większymi graczami – dodaje badacz.
Biorąc pod uwagę, jak szybko rozwija się dzisiaj sztuczna inteligencja, „musimy sobie powiedzieć jasno, że narodowa strategia rozwoju AI jest potrzebna, aby nadać sprawie właściwy priorytet” – przekonuje prof. Jemielniak. – Potrzebny jest spójny, konsekwentny i rozłożony na lata plan rozwoju tych dyscyplin – śmiem twierdzić, znacznie ważniejszych, niż auta elektryczne czy centralny port lotniczy.
Jak dodaje rozmówca PAP, rozplanowanie działań związanych z rozwojem AI mogłoby również poprawić sytuację prowadzonych na polskich uczelniach badań nad sztuczną inteligencją. – Przykładowo, prowadzone w mojej katedrze badania z zakresu AI czy studiów nad technologią w obecnych systemach finansowania NCN mieszczą się umiarkowanie; musimy startować w konkursach z socjologii, zarządzania, czy nauk o komunikacji. Dedykowane konkursy znacznie ułatwiłyby dokonywanie postępów. Podobnie w zakresie programów kształcenia – potrzebujemy specjalistów od Big Data, VR, AR, komputacyjnych nauk społecznych, czy właśnie uczenia maszynowego – tłumaczy prof. Jemielniak.
Kto powinien uczestniczyć w tworzeniu strategii? – Zdecydowanie powinni brać w tym udział i praktycy z biznesu i naukowcy – co ważne, nie tylko z nauk technicznych, ale także z nauk społecznych, jak i humanistycznych. Powinny też iść za tym środki i programy umożliwiające działanie przekrojowe, w poprzek dyscyplinarnych podziałów – mówi prof. Jemielniak.
Tłumaczy, że aktualny stan rozwoju sztucznej inteligencji w Polsce nie jest rezultatem długoterminowego planu rozwoju tej dziedziny. – Sztuczna inteligencja to tak naprawdę wiązka około ośmiu typów technologii – przypomina badacz. Dodaje, że na dzisiejszy stan badań związanych z AI składają się badania prowadzone przez „kilka-kilkanaście osób w każdej z dyscyplin”, jak również spontaniczny rozwój tej technologii, który można zaobserwować w biznesie.
– Mamy niekwestionowane sukcesy, ale też nie widać jednolitej i spójnej wiązki kompetencji w danym obszarze, brakuje też sensownego wsparcia ze strony państwa – stwierdza badacz. Dodaje, że ogromną przeszkodą jest nadmierna biurokratyzacja rozliczania grantów. – Nawet tzw. szybka ścieżka finansowania badań w NCBR jest bardzo biurokratyczna, wymaga de facto poświęcenia dużej ilości czasu i wysiłku na dopasowanie się do logiki projektowej – co jest dla wielu przedsiębiorców mniej opłacalne, niż działanie samemu, a to już zdecydowanie niepokojący objaw – dodaje.
Autorka: Katarzyna Florencka, PAP – Nauka w Polsce