USA celuje w pozyskiwaniu najlepszych naukowców z całego świata, Wielka Brytania zabiega o wizerunek światowego lidera innowacyjności, a Francja ma rozbudowaną sieć doradców i attaché naukowych. O roli dyplomacji naukowej i znaczeniu nauki w polityce zagranicznej mówi PAP politolog dr Monika Szkarłat.
„Wiadomo już, że istotnym filarem promocji Polski za granicą jest upowszechnianie wiedzy o historii i kulturze, zachęcanie do nauki języka polskiego. Tu szlaki są przetarte. Jeśli zaś chodzi o naukę, jest nadal wiele do nadrobienia” – mówi w rozmowie z PAP politolog dr Monika Szkarłat z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
„Choć w wymiarze deklaratywnym dyplomacja naukowa jest wymieniana jako cel (polskiej) polityki zagranicznej RP i pole aktywności służb dyplomatyczno-konsularnych, to w rzeczywistości trudno jest mówić o przemyślanej i skoordynowanej dyplomacji naukowej Polski” – ocenia. A jej zdaniem skuteczna dyplomacja naukowa to taka, która ma precyzyjnie zdefiniowane cele i odpowiada na potrzeby polityki zagranicznej i naukowej państwa.
„Dyplomacja naukowa to przykład nowego myślenia o dyplomacji. To odejście od tradycyjnego postrzegania dyplomacji klubowej, która odbywa się w zaciszu placówek dyplomatycznych w stronę usieciowienia dyplomacji” – uważa dr Szkarłat, która jest autorką artykułu w czasopiśmie „Humanities and Social Sciences Communications” o polskiej dyplomacji naukowej.
„Przy użyciu dyplomacji naukowej można budować pozytywny wizerunek państwa na zewnątrz. To element miękkiej siły państwa” – mówi.
Podaje przykład państw takich jak Francja czy Wielka Brytania, które są świadome potencjału dyplomacji naukowej i koncentrują swoje wysiłki m.in. na zwiększaniu atrakcyjności sektora naukowego i szkolnictwa wyższego. A to skutkuje zainteresowaniem ze strony zagranicznych studentów i naukowców. Z jednej strony jest to klasyczny przykład tzw. zjawiska brain gain – pozyskiwania talentów, ale także służy jako instrument tworzenia pożądanego odbioru państwa za granicą. „Dzięki temu te państwa nie tylko budują swoją innowacyjność, ale i kreują pozytywny wizerunek – jako wiarygodnego i otwartego na społeczność międzynarodową partnera, które ceni wysoką jakość badań naukowych” – opowiada dr Szkarłat.
Badaczka zaznacza, że porównywanie modeli dyplomacji naukowej różnych państw nie ma sensu. Te modele opierają się bowiem na zupełnie innych doświadczeniach i specyfice poszczególnych krajów. Jej zdaniem warto jednak spojrzeć na doświadczenia innych państw i adaptować ich ciekawe rozwiązania do swoich warunków.
I tak np. dr Szkarłat zwraca uwagę, że celem Wielkiej Brytanii jest osiągnięcie do 2030 roku pozycji najbardziej innowacyjnej gospodarki świata. Elementem jej strategii jest wspomniany brain gain. I tak Brytyjczycy mają rozpisane narzędzia polityki, aby przyciągać studentów, doktorantów, naukowców i umożliwiać im karierę naukową. Pomagać mają w tym również nowe założenia polityki wizowej.
Jeśli jednak chodzi o brain gain, na razie – zdaniem politolog – mistrzem są USA. „Wielu amerykańskich noblistów nie urodziło się w USA, ale zostało zassanych przez tamtejszy system. Na tyle skutecznie, że dzięki badaniom tam prowadzonym uzyskali to najwyższe wyróżnienie naukowe” – zwraca uwagę.
Francja natomiast, zdaniem politolog, w dyplomacji naukowej stawia na mariaż polityki rozwojowej i naukowej. „Działania są kierowane do państw Południa, a szczególnie do byłych kolonii francuskich” – mówi. Dodaje, że Francuzi działają poprzez rozwiniętą sieć, na którą składa się 5 doradców naukowych, 71 attaché naukowych i 70 urzędników niższego szczebla. Mają oni za zadanie m.in. reprezentować środowisko naukowe w państwie przyjmującym, wyszukiwać partnerów do wspólnych działań naukowych, tworzyć połączenia między naukowcami i promować naukę francuską w państwie przyjmującym. Francuska dyplomacja jest też wspierana przez ponad 150 misji archeologicznych w 60 państwach i przez 27 instytutów badawczych, które się specjalizują w naukach humanistyczno-społecznych (koordynowane wspólnie przez Ministerstwo Europy i Spraw Zagranicznych oraz CNRS – Centrum Narodowe Badań Naukowych) – opisuje dr Monika Szkarłat.
Inne działania w ramach dyplomacji naukowej to np. networking prowadzony w międzynarodowych gremiach. Jego celem jest promowanie kandydatur ekspertów wywodzących się z danego państwa, tak aby zostali oni wybrani do organów doradczych i opiniujących organizacji międzynarodowej lub uczestniczyli w tworzeniu ekspertyz, które później zostaną wykorzystane w podejmowaniu decyzji. Jest to więc narzędzie realnego wpływu państwa na przebieg procesu decyzyjnego i kształt końcowej decyzji – zwraca uwagę politolog.
Kolejnym instrumentem dyplomacji naukowej jest zabieganie o wybór państwa na siedzibę dla jak największej liczby instytucji międzynarodowych o profilu naukowym lub międzynarodowych ośrodków badawczych. „To buduje wizerunek państwa, któremu zależy na wysokim poziomie badan naukowych” – komentuje rozmówczyni PAP.
Badaczka zaznacza, że w obszarze dyplomacji naukowej aktywne są różne podmioty. Tradycyjnie – poza resortem spraw zagranicznych i służbą dyplomatyczno-konsularną, resortem nauki i szkolnictwa wyższego czy ministerstwem odpowiedzialnym za politykę innowacyjną – są to też agencje wykonawcze odpowiadające za finansowanie nauki i szkolnictwa wyższego (w Polsce to NAWA, NCN, NCBR), akademie nauk czy komórki uczelni zajmujące się współpracą międzynarodową, ale także przedsiębiorstwa, fundacje, stowarzyszenia, zespoły naukowe i pojedynczy naukowcy.
Politolog zaznacza, że Polska prowadzi działania wpisujące się w zakres dyplomacji naukowej. Jako przykład podaje aktywność resortu nauki w zakresie umiędzynarodawiania nauki, prowadzenia międzynarodowej współpracy badawczej czy choćby programy Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej. Dodaje, że w nielicznych przedstawicielstwach dyplomatycznych działają jednostki odpowiadające za dyplomację naukową – np. w ambasadzie RP w Waszyngtonie czy Tokio.
Jednak zdaniem badaczki wyzwaniem nadal jest brak jasno zdefiniowanych celów i spójnej strategii dyplomacji naukowej. „Brakuje choćby wyznaczonych jednostek np. w ramach MSZ, które miałyby się tym zajmować i egzekwować realizację konkretnych zadań” – ocenia politolog. Jej zdaniem należy powrócić do koncepcji międzyresortowej koordynacji działań zmierzających do promocji Polski za granicą, w tym dyplomacji naukowej. „Korzyści wynikające z dyplomacji naukowej nie przychodzą natychmiast, ale w perspektywie długofalowej dają wymierne efekty. A stopa ich zwrotu jest wysoka” – podsumowuje politolog.
Do zyskania – jak wymienia – mamy między innymi możliwość szybszego zaistnienia na forum międzynarodowym – szczególnie chodzi o udział w międzynarodowej współpracy naukowej, dostęp do najbardziej zaawansowanej infrastruktury badawczej czy współtworzenie innowacyjnych rozwiązań współczesnych problemów globalnych. Kolejnymi korzyściami jest możliwość budowania wizerunku Polski jako wiarygodnego partnera we współpracy naukowej, a także możliwość uzyskania większego wpływu na decyzje międzynarodowe, spośród których większość opiera się obecnie na wiedzy eksperckiej.
PAP – Nauka w Polsce, Ludwika Tomala, lt/ ekr/