Artur Górski powraca z kolejną książką. Jego najnowsza powieść „Po prostu zabijałem” wprowadza w osłupienie, intryguje, ale przede wszystkim pokazuje jak łatwo można wejść na drogę zbrodni i przyzwyczaić się do… zabijania
Autor bestsellerowej serii „Masa o polskiej mafii” postanowił napisać powieść na podstawie doświadczeń swojej pracy, a także wielu rozmów przeprowadzonych z osadzonymi oraz organami ścigania. Stanowi ona spowiedź seryjnego mordercy, który opowiada o całym swoim życiu i postępowaniu.
Nie jest to jednak lista jego ofiar, ani sposobów na to jak zamordować człowieka. Zresztą ktoś, kto pozbawił życia kilkadziesiąt osób nie jest w stanie odtworzyć, jak likwidował kolejne cele. Zabijał – jak twierdzi – by przetrwać, a nie po to, by czerpać chorą satysfakcję z zadawania cierpienia i zabijania. To z pewnością nie jest podręcznik zabijania, a bohater raczej nie wdaje się w szczegóły swoich zbrodni.
Niczym w grze komputerowej, eliminował przeszkodę i przechodził na następny poziom gry. Dzięki tej książce można zobaczyć, jak łatwo jest wkroczyć na drogę zbrodni i zwyczajnie na niej pozostać. Jak to możliwe, że da się przyzwyczaić do zabijania?
Piotra akurat zakopałem i o ile wiem, nigdy go nie odnaleziono. Być może nawet nikt nie zgłosił jego zaginięcia. Ale wielu pozostawiłem na łące, zupełnie nie troszcząc się o to, co się stanie z ich ciałami. Dopóki to nie były moje zwłoki, to nie był mój problem. Gdybyś wiedział, o ilu zabitych nikt nigdy się nie upomniał… Samotność to straszna rzecz. Samotność i brak miłości.
fragment książki
Źródło: Burda Media