Intryga, przyciągający bohater i misja Lunatyk. W tej historii nic nie jest pewne, a tropy mogą zdziwić nawet najbardziej wprawionego detektywa. Zszokowany jest z pewnością prowadzący śledztwo Maks Kwietniewski
W 1986 r. w Krakowie oficer SB Kazimierz Wiśniak ma uczestniczyć w spotkaniu grupy oficerów tajnych służb radzieckich i enerdowskich. Wszyscy oni są zaangażowani w operację Lunatyk. Pod tym samym tytułem kryje się cała opisywana historia. Pod pozorem powołania wielkiego banku na zachodzie komuniści przygotowują sobie grunt pod przetrwanie. Trwa pierestrojka i system komunistyczny chwieje się w posadach. Po przejściu tajnego szkolenia w Związku Radzieckim Wiśniak wyjeżdża do Nigerii. W kraju pozostawia jednak niezamknięte sprawy, które stają się coraz bardziej uciążliwe. Szczególnie gdy przypadkowo zabija on w Stambule radzieckiego oficera.
Tymczasem w 2004 r. w Nowym Jorku pewien czarnoskóry detektyw polskiego pochodzenia otrzymuje sprawę zamordowanego w 1987 r. amerykańskiego lobbysty. Choć zabójstwo miało miejsce w Nigerii to Maks Kwietniewski zauważa, że tropy prowadzą go do Polski.
Autorem tej przewrotnej historii jest Wojciech Dutka, który zajmuje się m.in. polską historiografią przełomu XIX i XX. Jego teksty ukazywały się w wielu czasopismach naukowych, np. „Przeglądzie Historycznym”, „Czasach Nowożytnych”, „Klio”, „Kwartalniku Historii Żydów”, „Przeglądzie Humanistycznym” czy „Roczniku Historii Prasy Polskiej”. „Lunatyk” nie jest jego pierwszą powieścią. Ma na swoim koncie już pięć innych. To jednak pierwsza, którą można postawić na półce z napisem „Kryminał”.
I tak Max Kwietniewski, Afroamerykanin z polską duszą, wszedł w tę nigdy niekończącą się wojnę polsko-polską, w której bronią była potwarz, zabijanie słowami, unurzanie przeciwnika politycznego w najgorszym szambie. Zdawał sobie sprawę, że nigdy nie będzie w stanie tego wszystkiego do końca zrozumieć, ale utonął w tej Polsce, o której nic nie wiedział. Zaczął chyba też rozumieć, że Polacy są narodem sadomasochistów, którzy czczą klęski i niszczą się nawzajem w rytmie narodowego staccato.
Wojciech Dutka, „Lunatyk” (fragment)
Źródło: Wydawnictwo ALBATROS