Łysienie nie boli. Przynajmniej fizycznie, bo na samoocenę wpływa bardzo poważnie, powodując kompleksy i rozpaczliwe szukanie pomocy. Niestety, jak powie Ci każdy dermatolog, włosy w większości przypadków najzwyczajniej nie wrócą, można najwyżej spowolnić proces. A może tatuaż na głowie?
Jedni mówią, że łysienie tak naprawdę czyni bardziej męskim i należy przyjmować je jako naturalną kolej rzeczy. Pierwsza część tego zdania jest dyskusyjna, ale druga w przeważającej części przypadków – nie. Faktycznie, najczęściej łysienie uwarunkowane jest genetycznie i niewiele można z tym zrobić.
Można jeszcze inaczej pocieszać się po utracie włosów: to często testosteron przyśpiesza ich wypadanie. A przecież kto ma dużo testosteronu, ten jest stuprocentowym mężczyzną. Ale znów – testosteron nie zawsze znaczy to samo i nie w każdej sytuacji jest dobry. Można w ten sposób odpowiedzieć na zaczepkę czy żart z łysiny, ale to nie realna odpowiedź, jeśli uważasz swoje łysienie za problem.
A przecież niska linia czoła to przecież według wielu gustów element atrakcyjności mężczyzny. Zakola na to nie pozwolą, łysienie plackowate też zniszczy wrażenie. Co więc zrobić, jeśli chcemy się podobać pomimo utraty włosów? Jedni mówią: sięgnij po maszynkę i jedź „na zero”. Ale inni przypominają, że nie każda czaszka jest równie atrakcyjna po ogoleniu. Blizny, kaszaki, pieprzyki, zgrubienia kostne – to wszystko może wpłynąć negatywnie.
W takich przypadkach ucieczką może być mikropigmentacja, a więc tatuaż medyczny, który ma na celu zasymulowanie gęsto usianych mieszków włosowych lub świeżo zgolonych włosów. To pozwala przykryć skórę wizualnie, ukryć jej niedoskonałości, a jednocześnie nie martwić się łysiną.
Rozwiązanie idealne? Bynajmniej? Przygotowanie takiego tatuażu to mozolny proces, a pokrycie całej głowy trwa bardzo długo. Ani to, ani towarzyszący zabiegowi umiarkowany ból nie są jednak najgorsze. Problemy są dwa. Mikropigmentacja jest niestety zabiegiem dla zamożnych, ponieważ stworzenie „świeżo zgolonych włosów” na całej głowie może kosztować 6-8 tys. zł.
I nie jest to wydatek jednorazowy, co stanowi problem numer dwa. Podobnie jak zwykły tatuaż, ten również wyblaknie z czasem i konieczne będzie poprawianie. A wraz z blaknięciem utrzymanie atrakcyjnego wyglądu głowy może okazać się wyzwaniem. Zanim więc zdecydujesz się na taki zabieg, nie bój się zadawać w gabinecie trudnych pytań na temat trwałości i pielęgnacji głowy po wprowadzeniu pigmentu pod skórę.
Fot: Freepik.com