Choć dawno zapomnieliśmy o meteorach, które przelatywały nad naszym krajem na przełomie października i listopada to nadal pamiętają o nich badacze. Wiedzą już skąd mogły pochodzić te obiekty
Wygląda na to, że meteory przemykające po naszym niebie były w ciągłej podróży od 400 lat. Prawdopodobnie wtedy rozpadł się jeden obiekt, w efekcie czego powstały oba bolidy i obie planetoidy, a także wiele innych małych odłamków.
Czym są właściwie wspomniane bolidy? To jasne meteory, ich blask znacznie przekracza jasność Wenus. Zjawiska te powstają, gdy w ziemską atmosferę wpada okruch skalny nieco większy, niż w przypadku zwykłych meteorów. Na terenie naszego kraju działa sieć specjalnych obserwatoriów zwanych „stacjami bolidowymi”. Stacje te wyposażone są w kamery, dzięki którym możliwa jest rejestracja tego typu zjawisk. Cały ten system działa już 12 lat i jest zarządzany przez Pracownię Komet i Meteorów (PKiM).
System pozwolił dojrzeć na niebie także wspomniane dwa bolidy. Jeden z nich, „Okonek”, pojawił się 31 października 2015 r. godzinie 19:05. Wielu miłośników astronomii miało okazję widzieć go na żywo. Wszystko za sprawą obserwacji jednej z planetoid, która przelatywała nad Polską mniej więcej w tym samym czasie. Mniejszą popularnością cieszył się natomiast „Ostrowite”, a więc drugi bolid. Można go było zobaczyć o godzinie 00:13, jednak obserwacje prowadziło wtedy znacznie mniej osób. Oba bolidy pochodziły z roju meteorów o nazwie Południowe Taurydy.
Na szczęście kamery, o których była mowa wcześniej zarejestrowały oba te zjawiska. Właściwie nagrania pochodziły z sześciu stacji pracujących w ramach Polskiej Sieci Bolidowej. Analiza zebranych danych pozwoliła określić jasność absolutną bolidu Okonek na -16 magnitudo, a drugiego zjawiska na -14,8 magnitudo. Są to wartości wiele razy większe niż jasność Księżyca w pełni.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl