Znacie pewnie sztukmistrzów, którzy wyczarowują z prostego balonu miecz czy pieska paroma ruchami. Jednak wszyscy oni bledną przy 26-latku z Japonii, który doprowadził zwykłe wyginanie balonów do perfekcji. Niestety, większość jego dzieł już nie istnieje.
Zróbmy tak: najpierw obejrzyjcie niebywałe zwierzęta wykonane z balonów, a potem wróćcie do tego punktu. Już? Teraz dopiero musimy podkreślić, że każde z tych dzieł powstało wyłącznie za pomocą skręcania balonów. W żadnym przypadku nie było w użyciu kleju, nożyczek, farb czy mazaków. Od zera do gotowego dzieła wszystko odbywa się wyłącznie poprzez węzły i zgięcia balonów. Nie żadnych specjalistycznych, ale zwykłych – nawet jeśli czasami w rzadkich kolorach.
Wszystkie one wyszły spod ręki – a nawet dwóch – Masayoshiego Matsumoto, którego przygoda z dmuchaną gumą rozpoczęła się w okolicy pełnoletności. – Pierwszy kontakt ze sztuką skręcania balonów miałem 8 lat temu, po dołączeniu do kółka żonglerskiego. Odkąd zacząłem tworzyć z balonów, dążę, by moje dzieła były jak najbardziej realistyczne – mówi Matsumoto.
26-letni dziś twórca przyznaje, że od dziecka kocha wszystkie żywe stworzenia, a do ich odtwarzania poprzez sztukę zainspirowała go twórczość innych japońskich artystów, na czele z ultra-realistycznymi żywicznymi kreacjami Riusuke Fukahoriego. Na podstawie fotografii zwierząt tworzy w głowie plan, dobiera kolorystykę i zaczyna skręcać. Nie ma komputerowych projektów, z rzadka najwyżej szkic na papierze, a najczęściej po prostu kręci i wygina. Po kilku godzinach i kilkudziesięciu skręceniach (najbardziej złożona praca to ok. 100 węzłów) jego wyjątkowo realistyczne balonowe dzieła są gotowe.
Najcięższa i – zdaniem samego autora – najbardziej realistyczna dotąd praca to widoczna powyżej iguana, której przygotowanie zajęło mu aż 6 godzin. Na liście realizacji znajdziemy jednak niebywałą różnorodność: od larw, nimf, bardzo licznych stawonogów i bezkręgowców, po wielkie ptaki, małpy, a nawet bydło.
Co dzieje się z dziełami po ukończeniu? Każde z nich jest fotografowane, a następnie Masayoshi je przebija. Dlaczego? – Najzwyczajniej nie mam miejsca w mieszkaniu, by je trzymać – odpowiada nam wprost, bez żalu. 26-letni inżynier z zawodu przyznaje, że nie robi tego komercyjnie. To tylko hobby. Zresztą, jego dzieła i tak po kilku dniach zaczynają tracić powietrze i wyjściową sprężystość. Dlatego właśnie najlepiej podziwia się je uwiecznione na zdjęciach, publikowanych regularnie na stronie internetowej autora zawsze z opisem wybranego gatunku i jego fazy rozwoju.
Zobacz pełne portfolio Autora: Masayoshi Matsumoto