Bestsellerowa francuska pisarka, tym razem wzięła na warsztat kobiecość. I to dosłownie. W książce „Zakazane ciało”, w podniecający, a jednocześnie osobliwy sposób opisuje trwający od zarania dziejów związek waginy z penisem. Poniżej fragmenty „Zakazanego ciała”.
1. Jeśli zatem wierzyć autorom pierwszych podręczników medycyny, macica okazuje się przerażającą bestią, która nie waha się wyrazić niezadowolenia, gdy nie dostanie tego, czego sobie życzy. To dziwaczne zwierzę jest wędrownym narządem, który ze złośliwą satysfakcją przemieszcza się po ciele, wszędzie siejąc zamęt: ściska śledzionę, miażdży płuca, wywołuje duszności oraz poty, a wreszcie atakuje serce, które bez powodu zaczyna bić jak szalone. Potrafi nawet dotrzeć aż do gardła, gdzie zwija się w kłębek! Może należałoby wtedy otworzyć usta i pozwolić owemu zwierzęciu uciec, żeby wreszcie przyjrzeć się mu z bliska i ustalić, jak właściwie wygląda? Brak znajomości kobiecej anatomii prowadzi więc najtęższe umysły epoki do najróżniejszych spekulacji. „Jest to zatem zwierzę zawieszone w podbrzuszu za sprawą skrzydeł bądź błon połączonych z biodrami”, uczy medyk Areteusz z Kapadocji. „Owe skrzydła bądź błony poddają się jego każdemu ruchowi niczym żagle kołysaniu statku”. Płochliwe, skrzydlate zwierzę… Czyżby chodziło o orła? A może o łabędzia? Nie, mowa o macicy. Jak zwabić to stworzenie z powrotem do kryjówki? Areteusz ma na to sposób: posadzić kobietę na wilgotnym płótnie pachnącym mirrą. Tej przynęcie zwierzę się nie oprze. Lubi przyjemne zapachy, więc będzie zbliżać się do miłej woni, a uciekać od przykrej. Najsłynniejszy lekarz świata, Hipokrates, z kolei radzi drażnić nozdrza „starym moczem, którego smród wskrzesiłby umarłego, a potem czystym, by wywabić macierz”. Jeśli macica okaże się uparta i nie ulegnie tym potężnym lekom, pozostaje już tylko jedno: trzeba wprowadzić między uda kobiety dym z kadzidła zmieszany z męskimi płynami.
Czego zatem właściwie pragnie to nieposłuszne, wędrujące zwierzę? Męskiego nasienia. Bez tego życiodajnego napoju macica wysycha i opuszcza swe miejsce w poszukiwaniu wilgoci. Dlatego lekarze radzą kobietom, by jak najczęściej zachodziły w ciążę. W ten sposób zwierzę będzie miało zajęcie i nie będzie mogło się włóczyć.
2. Albowiem „żadne męskie nasienie nie poznało tajemnicy dziewiczego sromu. Jedynie Duch Święty wprowadził niepokalane nasienie do świętego łona”, uczy Święty Ambroży. Dzięki cudowi poczęcia i narodzenia Jezusa Chrystusa matka Boskiego Dziecięcia stała się wzorcem, według którego ocenia się czystość kobiety. Ewangelie apokryficzne zawierają opowieści o dziewictwie zachowanym przez Maryję. Kiedy położna mówi żydowskiej księżniczce, że dziewica wydała na świat dziecko, ta podaje w wątpliwość jej słowa: „Dopóki nie włożę palca i sama jej nie zbadam, nie uwierzę, że dziewica mogła stać się matką”. W chwili badania księżniczka ponosi surową karę za swe niedowiarstwo: „Oto tracę dłoń. Pożera ją ogień”. Sceptycy otrzymują ostrzeżenie. Lękajcie się dziewiczego sromu zionącego ogniem! Proroctwa mówiące alegorycznie o dziewictwie Maryi dzieli od fizjologii zaledwie jeden krok, który śmiało wykonują średniowieczni duchowni. „Słusznie powiada się, że srom kobiety stanowi bramę jej łona”, uczy Święty Ambroży, a owa brama powinna zostać zawarta. „Święta Dziewica zachowuje dziewictwo przed porodem, w jego trakcie, a także później”, potwierdza Święty Tomasz z Akwinu. Tak rodzi się dogmat. Od cudu, który stał się udziałem Maryi, ta „pieczęć skromności” staje się święta. Jest „welonem oblubienicy”, świadectwem czystości każdej kobiety. Wraz z rozpowszechnianiem się Pisma Świętego w Europie żeńskie narządy płciowe stają się pierwszym, kluczowym fundamentem nauki o wcieleniu Boga, co sprawia, że kobieta trafia pod bardzo czujne oko Kościoła. Łatwo je poznać zwłaszcza po ich rozwiązłości. Przeklęta „nienasycona pochwa”! Co z tego, że wydają się piękne? Cuchną piekłem, a ich towarzystwo ściąga śmierć. Aby zaspokoić swoją żądzę, „pokładają się z demonami”.
3. To prawdziwe odkrycie dla renesansowej Francji: skoro mężczyźni nie potrafią ich zaspokoić, kobiety będą to robić same. Gorzej, są gotowe do przyjacielskiej wymiany usług! Brantôme opisuje ciekawą przygodę pary dworek, przyłapanych na gorącym uczynku: „Jedna była wyposażona w kutasa przywiązanego do ciała miękkimi wstążeczkami, wyglądającego zgoła jak prawdziwy narząd”. Figlarka nie zdążyła ukryć swojego oprzyrządowania, a kiedy opowieść o jej akrobacjach rozniosła się po królewskim dworze, stała się obiektem drwin. Inne z kolei, słynące ze skromności i obyczajności, zabawiały się w komnacie jednej z nich. Usadowione na ówczesnym odpowiedniku krzesła toaletowego oddawały się rozkoszy z takim zapałem, że mebel nie wytrzymał ich impetu. Trach! Ta, „która była pod spodem, odziana w suknię z tkaniny przetykanej srebrem, runęła prosto w nocnik pełen nieczystości”. Przyłapana, w pośpiechu próbowała przemknąć się do komnaty, żeby się przebrać, ale nawet ci, którzy jej nie widzieli, „z daleka czuli ciągnący się za nią smród”. Owym pokątnym zabawom towarzyszy jednak znacznie poważniejsze ryzyko: „Mówi się, że wiele kobiet umarło od tych obcych naturze ruchów i pocierania macicy”, ostrzega niezastąpiony Brantôme. W tej dziedzinie nic nie może ani nie powinno zastąpić mężczyzny. Poruta, smród i śmierć. Oto, co zyskują kobiety, którym zachciało się samotnej przyjemności. Potępienie przez Katarzynę Medycejską też hamuje zapędy roznamiętnionych dworek. Żadna za nic w świecie nie chce popaść w niełaskę u monarchini. Wybrana raczej ze względu na inteligencję niźli urodę Florentynka opuszcza ojczystą Italię, by w 1533 roku poślubić przyszłego Henryka II. Pierwsze stosunki intymne zadowoliły króla, ale minęło dziesięć lat, a Katarzyna wciąż nie wydała na świat dziedzica. Co prawda nie grozi jej oskarżenie, że nie potrafi zaspokoić męża, ale wciąż wisi jej nad głową stokroć gorsze podejrzenie o niepłodność. Kobieta – a szczególnie królowa – musi bowiem rodzić potomstwo. Najchętniej płci męskiej. Niepłodne łono monarchini jest po prostu bezużyteczne.
4. Pare urodził się w Moguncji w pierwszym dziesięcioleciu XVI wieku. Zaczynał jako pomocnik cyrulika u hrabiego de Lavala, gdzie szybko dostrzeżono zręczność, z jaką nie tylko golił brody i układał peruki, lecz także przyżegał wrzody. Tajniki chirurgii zgłębiał w paryskim szpitalu Hôtel-Dieu. Wojna z Włochami, groźba angielskiego desantu w Bretanii i hiszpańskie oblężenie Perpignan sprawiły, że nie brakowało mu okazji zarówno do nauki, jak i do szukania nowych sposobów leczenia ran. Niestety… Cóż z tego, że dokonywał amputacji i przyżegań z większym szacunkiem dla ludzkiej anatomii, skoro kobieca płeć, która kojarzyła mu się z „męskim napletkiem”, budziła w nim obrzydzenie? „Znajdują się tam narośle z umięśnionej skóry, nazywane nimfami, które schodzą z kości łonowej w dół aż do otworu cewki pęcherza moczowego”, opisywał skrupulatnie. Największą odrazę jednak wywoływało u lekarza to, że srom może osiągać wzwód, co uważał za przywilej zastrzeżony wyłącznie dla mężczyzn. Oburzało go, że wargi sromowe „wznoszą się podobnie u wszystkich kobiet. (…) Dlatego poleciłem, aby z największą delikatnością usuwać je w młodości”. Jeśli zaś chodzi o łechtaczkę, Pare przyznawał, że „anatomiści, tacy jak Colombo i Falloppio poza wyżej wzmiankowanymi częściami ciała wspominali o innej, znajdującej się ponad wstydliwymi narządami”. Uważał ją jednak za „zbyt bezwstydną”, by się o niej rozpisywać. Ambroży Pare był dwukrotnie żonaty i dochował się dzieci, więc trudno go podejrzewać o nieznajomość kobiecej fizjologii. Mimo to chirurg, który może z nieco przesadnym entuzjazmem amputował członki w szpitalu polowym, uparcie twierdził, że trzeba usunąć te pożądliwe narośle, a wraz z nimi niebezpieczeństwo ujrzenia, jak nienasycona płeć kobiety pochłania wszystko na swojej drodze.
5. Winowajcy nie trzeba szukać daleko. To sam narząd rozkoszy: clitoris. Rozwiązanie problemu zatem narzuca się samo: usunąć. Wiedeński chirurg Gustav Braun próbuje tego „heroicznego rozwiązania”. Metodę opisał już w głębokim średniowieczu lekarz i filozof Awicenna, leczący w ten sposób kobiety, które nadużywały łatwego dostępu do tego wstydliwego skrawka ciała. Klitoridektomia ma nie tylko uwalniać kobietę od zmysłowych pokus, ale także leczyć z histerii, padaczki i nimfomanii.
6. Pod koniec epoki kolonialnej, w latach pięćdziesiątych XX wieku znieważone kobiety zaczęły sięgać po środki, które zapewniało im nowe prawodawstwo. Od tej pory bowiem „wszelkie obelgi dotyczące narządów płciowych kobiety” są karalne. Ten, kto słowami „obnaża kobiecy sekret” bądź zdradza szczegóły jej intymnej anatomii, musi ponieść karę, naruszył bowiem wielkość i świętość organu, dzięki któremu przyszedł na świat. Już wkrótce wybije godzina niepodległości. Afryka wreszcie zrzuci jarzmo białych osadników. Do końca lat sześćdziesiątych nie tylko Kamerun, lecz także Kongo Belgijskie i Rwanda zerwą okowy niewoli, te łańcuchy, które przykuwały je do europejskich mocarstw.
7. (…) Irlandka Margaret Sanger. Założycielka Birth Control League, pierwszej amerykańskiej organizacji planowania rodziny, widziała, jak jej matka nosiła kilkanaście ciąż. Pracując jako pielęgniarka w ubogich dzielnicach nowojorskiej Lower East Side, co dzień zaś obserwuje, jak kobietom pozbawionym klucza do własnej seksualności odmawia się dostępu do środków antykoncepcyjnych. W ówczesnym, purytańskim społeczeństwie samo informowanie o środkach zapobiegawczych jest nielegalne. Margaret, która wyszła za mąż w 1902 roku, odziedziczyła po matce problemy zdrowotne. Jest w szóstym miesiącu ciąży, gdy lekarze wykrywają u niej gruźlicę. Osłabiony organizm może nie wytrzymać kolejnej ciąży.
Lekarze zabraniają jej więc posiadania dzieci. Dla młodego małżeństwa bez dostępu do środków antykoncepcyjnych brzmi to jak wyrok: dożywocie bez rozkoszy. Margaret nie zamierza jednak się poddawać. Pozostanie w pełni kobietą. Ma na koncie jeszcze dwoje dzieci, rozstanie z mężem i czterech kochanków, kiedy zwierza się w pamiętniku: „Lubię być sponiewierana romansami”, i staje się jedną z najżarliwszych propagatorek rozkoszy ciała – przyjemności do tej pory zarezerwowanej dla mężczyzn. Kilka lat później, w 1911 roku, Margaret, podobnie jak Gräfenberg, widzi „gazety pełne nekrologów robotnic, ofiar skrobanek, podczas gdy bogate żony mają prawo do najlepszej opieki medycznej i wracają do zdrowia pod opieką wyspecjalizowanych pielęgniarek”. Robotnicy zaś musi wystarczyć najtańsza pomoc oszustów i szarlatanów, „podczas gdy legislatorzy-purytanie przymykają na to oko”. Zakaz, nie zakaz, Margaret–buntowniczka z kolei zdziera zelówki, chodząc po biednych dzielnicach i ostrzegając siostry: nigdy nie będą wolne; nigdy też nie będą mogły wybrać, czy chcą macierzyństwa, czy nie. To świadoma strategia uniemożliwiająca im awans społeczny. „Im mniej dzieci ma kobieta, tym mniej czasu będzie poświęcać na gotowanie, sprzątanie i prasowanie. To zaś oznacza, że znajdzie chwilę na lekturę, myślenie i samorozwój”, pisze Margaret. „Wolność wymaga czasu dla siebie; pierwszym przywilejem winno być prawo do samodzielnego decydowania o własnym ciele; prawo mówienia, co chce się robić w swoim małżeństwie i poza nim”. Wszystkie te prawa opierają się na tym samym fundamencie: antykoncepcji.
Na początku XX wieku takie hasła są w Ameryce bardzo źle przyjmowane. Nie tylko przez polityków, lecz także przez hierarchów kościelnych. Zdaniem Margaret Kościół katolicki staje „po stronie ignorancji zamiast wiedzy, ciemności zamiast światła”. W styczniu 1915 roku w biurze jej męża pojawia się mężczyzna. Podając się za przyjaciela buntowniczki, prosi o pokazanie jednej z jej ulotek. Mąż roztropnie odmawia, twierdząc, że nie ma takowych pism, po czym daje się przekonać fałszywemu przyjacielowi, gdyż jego socjalistyczna dusza nie może się oprzeć słowu „towarzysz”, którego tamten używa. Kilka minut później mężczyzna wraca, tym razem
8. Czy wiecie, co to „skubanie ziółek”? Niech nas nie zmyli ta sielska nazwa.
Czynność ta nie ma nic wspólnego z roślinami, a polega na wydłużaniu warg sromowych. Tak, to bolesny i długotrwały proces. Ale mniejsze wargi sromowe odpowiedniej długości: trzy-, czterocentymetrowe, zapewniają mężowi satysfakcję przy stosunku. Pełnią też inną funkcję, którą powinien doceniać mąż: nie dopuszczają chłodnego powietrza, dzięki czemu pochwa zawsze wydaje się ciepła i gościnna. „Uchaty srom” świadczy o trosce o mężczyznę i jego potrzeby.
Szokujące? Tak, to przykład z Rwandy ale… uwaga, uwaga… tylko w 2009 roku w samych Stanach Zjednoczonych na zabiegi korekcyjne narządów płciowych kobiety wydały sześć milionów osiemset tysięcy dolarów! W Wielkiej Brytanii w 2008 roku liczba zabiegów labioplastyki (zmniejszenia warg sromowych) wzrosła o 70 punktów procentowych. Czyż bowiem ciało o kilka milimetrów większe od swojego idealnego wzorca nie zyskało ostatnio pogardliwego miana „wielbłądziego paznokcia”?
Wargi sromowe – powiększane przez Hotentotki – dziś są przycinane skalpelem i dostosowywane do obecnie obowiązującej normy. Tu warto zwrócić uwagę, że do chirurgów coraz częściej zgłaszają się zupełnie normalne dziewczęta w wieku pokwitania, które na własnej skórze przekonują się, jak wysoką cenę trzeba zapłacić za wolność płci.
9. Trudny poród? Phi… są sposoby. Kilka porad: umyj mężowi nogi i napój tą wodą rodzącą. Od pępka po mostek posmaruj kobietę mieszanką startej kory i ziół. Możesz też turlać kobietę niczym beczkę lub przytrzymać głową w dół i energicznie potrząsać. Albo umieść w okolicy pępka drewniany talerz, wskoczyć na niego i wydusić dziecko ze środka. Łatwizna. Ból towarzyszący porodowi jest naturalny. Przecież łamiąc zakaz Stwórcy, pierwsza kobieta skazała na potępienie cały rod niewieści. Bóg określa warunki kary: „W bólu będziesz rodziła dzieci”.
Tymczasem, no proszę, głos rozsądku z najmniej spodziewanej strony: „Bóg nigdy ani nigdzie nie zakazał kobietom sięgania po metody, które ułatwiłyby poród”- to papież Pius XII w 1956 roku na spotkaniu z ginekologami z całego świata. Zaleca wprowadzanie metody… sowieckich lekarzy, opartej na wiedzy o naturalnym przebiegu porodu. Teolodzy i lekarze-moraliści grzmią. Wszyscy wiedzą, że bóle porodowe są konieczne, ponieważ gwarantują ład moralny społeczeństwa. Kampania na rzecz porodu bez bólu zanosi się na burzliwą. Płeć kobiety po raz kolejny staje się pionkiem w grze politycznej, tym razem w zimnej wojnie, gdzie ścierają się dwie całkowicie odmienne wizje świata.
10. Znacie tę historię o dziewczynie, której łechtaczka zamiast między nogami znajduje się w gardle? Lekarz zaleca jej zatem jak najczęstsze stosunki oralne. Nakręcony w 1972 r. w niecały tydzień w Miami film Głębokie gardło przynosi sześćset milionów dolarów na całym świecie. W 1973 roku zostaje zaprezentowany na festiwalu filmowym w Cannes i od tego momentu kino pornograficzne z hukiem wkracza do Francji. Rok później w samym regionie paryskim na ekrany trafi sto dwadzieścia osiem filmów tego typu, a obejrzy je ponad sześć milionów widzów. A jeszcze w 1948 roku w USA w sławetnej Anatomii Graya: planszach anatomicznych, na których uczyły się pokolenia lekarzy, w niektórych rysunkach przedstawiających kobiece narządy płciowe łechtaczkę po prostu wymazywano.
Tymczasem na salonach… Rok 1954, Paryż. Znany i szanowany kolekcjoner sztuki prowadzi szykowną paryżankę oraz jej męża na ulicę Saint-Roche 4. Kobieta koniecznie chce zobaczyć obraz, o którym szepczą wszyscy, choć nikt nie odważy się go pokazać. Słynne płótno przedstawia owłosiony srom kobiety bez twarzy ani nóg. Modelka – brunetka, jeśli wierzyć owłosieniu łonowemu – składa się wyłącznie ze swojej płci. Mąż, który też nie może oderwać wzroku od aktu, ściska dłoń marszanda. Cena – półtora miliona franków – nie odstrasza pary, choć tyle samo kosztuje jej dom Pochodzenia świata (L’Origine du monde). Zwykły akt?
11. Do lat 60-tych w kinie „narządy płciowe kobiety nie mogą się rysować pod tkaniną, w cieniu ani jako fałda”. Pokazywanie jakiegoś „owłosienia intymnego, w tym również pod pachami” jest zakazane. Kobiece futerko w 1992 roku staje się bohaterem kultowej sceny, która wyniesie nieznaną aktorkę na szczyty sławy. W Nagim instynkcie Sharon Stone ubrana w białą, kusą sukienkę, z arogancką miną drażni się z przesłuchującymi ją policjantami, raz za razem
rozchylając uda. Nie ma bielizny, ma za to owłosiony srom. Jeszcze niedawno Billy Wilder kazał Marilyn Monroe zmienić bieliznę, żeby ukryć to, co Paul Verhoeven śmiało pokazuje u Sharon Stone.
Co najciekawsze, przełamując tabu, damskie runo samo się podłożyło pod topór. Z chwilą, gdy zostało zaakceptowane przez krytykę, musiało pokazywać się coraz śmielej, odsłaniać coraz bardziej. Ciało więc obnaża się bez zahamowań – i bez ochrony. Tak oto króliczki Playboya, które w roku triumfu Sharon Stone – „blondynki od stop do głów” – lekko przystrzygają futerko, pięć lat później cyzelują każdy włosek. Po roku 2000 zaś owłosienie łonowe całkiem znika. Kudłata wolność trwa niecałe trzydzieści lat. Kino erotyczne i magazyny dla mężczyzn zmieniają estetykę, narzucając nową normę obowiązkową dla wszystkich kobiet. Mają olbrzymie nakłady, więc kształtują gust całego społeczeństwa. Wygolony srom – który w starożytnej Grecji stanowił piętno niewolnictwa, u Sumerow był karą za zdradę, w cesarskich Chinach oznaką poddaństwa, a w wojennej Francji był symbolem kolaboracji – dziś jest utożsamiony z nowoczesnością i emancypacją kobiety. Ironia historii.
12. Miesiączka gorsza od trądu Dla jednego z największych autorytetów medycznych średniowiecza, Pietra d’Abano, wykładającego w XIII wieku w Padwie, intelektualnym centrum Europy, menstruacje to groźna trucizna porównywalna do arsenu i kociego mózgu. Zaleca więc najskuteczniejsze dostępne leki w nadziei, że zdoła przywrócić zdrowie kobietom dotkniętym owym przekleństwem. Chora ma zatem dodawać do naparu z melisy sproszkowane złocienie. Pierwszy etap wydaje się całkiem przyjemny. Drugi już trochę mniej… Chora musi rozmawiać wyłącznie z młodymi dziewicami. Kluczowy element kuracji stanowi jednak „spożywanie węży długości dłoni, którym uprzednio odrąbano łeb i ogon”. Krew menstruacyjna jest gorsza od trądu. „Przyprawia człowieka o szaleństwo i sprawia, że zachowuje się jak opętany”. Obecność miesiączkującej kobiety sieje zaś spustoszenie, ostrzega dalej d’Abano: „napoje się warzą, dotknięte przez nią ziarna tracą płodność, roje pszczół umierają, a miedź oraz żelazo z miejsca rdzewieją i nabierają odrażającej woni”. Takie przesądy bezmyślnie i bezrefleksyjnie są przekazywane z pokolenia na pokolenie, jakby nie dokonał się postęp naukowy. Jeszcze na początku XX wieku w wielu regionach Francji powszechnie wierzy się, że kobieta może spowodować gnicie mięsa, zwłaszcza wieprzowiny. Dlatego w określone dni miesiąca to mąż zostaje wydelegowany do rzeźnika. W miarę rozprzestrzeniania się gospodarki rynkowej, czemu towarzyszył gwałtowny rozwój przemysłu, mężczyźni coraz częściej dostrzegali w tym wstydliwym zjawisku szansę na gigantyczne zyski. Nieoczekiwanie krępująca niewygoda stała się powszechnie akceptowana, wręcz pożądana. Pierwsza podpaska higieniczna wprowadzona na rynek zostaje wyprodukowana w 1896 roku przez amerykańską firmę Johnson & Johnson. Nazwano
ją lister, od nazwiska barona Josepha Listera, angielskiego chirurga, pioniera antyseptyki w swojej gałęzi medycyny.
Premiera książki „Zakazane ciało” w Polsce, nakładem Wydawnictwa ZNAK Horyzont – 19 lutego 2016.