Anna Korfanty – Rzeczoznawca Majątkowy z pasji, zawodu i powołania. Może pochwalić się 15-letnim doświadczeniem w branży nieruchomości. Niemalże 10 lat pracowała w jednym z największych komercyjnych banków (od stanowiska młodszego specjalisty do zastępcy dyrektora).
Nieustannie dokształca się w ramach studiów podyplomowych i specjalistycznych szkoleń, dzięki którym pozyskuje niezbędną wiedzę do wykonywania kompleksowych usług. Specjalizuje się w wycenie przedsiębiorstw, nieruchomości komercyjnych, maszyn i urządzeń oraz wartości niematerialnych i prawnych.
Ponadto Anna dzieli się wiedzą i doświadczeniem z zakresu wolności osobistej podczas szkoleń oraz zajmuje się coachingiem. Mistrzyni komunikacji, zarządzania czasem i organizowania. Prekursor i propagatorka idei wolności osobistej.
Odważna i nie do zatrzymania. Wychowana w podejściu: nie ma rzeczy niemożliwych, to tylko kwestia czasu, kiedy je osiągniesz.
Przez lata pracownik korporacji i jednocześnie przedsiębiorca. Obecnie już tylko i aż przedsiębiorca na pełen etat – rozwija swoją działalność o nowe tereny.
Uwielbia ruch na świeżym powietrzu i teatr… A kiedy teatry są zamknięte, pasję do motoryzacji realizuje w Fordzie Mustangu. Niedawno odkryła w sobie pasję do motocykli – możecie ją spotkać na razie tylko w bezdeszczowe dni na trasach Polski.
Jak pandemia wpłynęła na Pani firmę, klientki, zespół?
Paradoksalnie sytuacja, jaka nas w tym roku spotkała, mnie osobiście dała jeszcze większego kopniaka do działania. Spowodowała ogromny zastrzyk motywacji oraz wiary we własne siły. Aby nieco przybliżyć: wraz z mężem jesteśmy rzeczoznawcami majątkowymi – specjalizujemy się w wycenie przedsiębiorstw, nieruchomości komercyjnych, maszyn i urządzeń oraz wartości niematerialnych i prawnych. To pasja zamieniona w pracę. Kiedy jest się tak ‘wkręconym’, kocha się to co się robi – nie ma opcji, żeby cokolwiek nas zatrzymało.
I tak było w istocie dla nas.
Od kilku lat budujemy relacje z naszymi klientami i współpracownikami i działamy na kilku frontach. Potrafimy robić wyceny zarówno dla potrzeb np. nabycia udziału w spółce, jak i dla celów jej restrukturyzacji czy upadłości. Do tego jesteśmy biegli w finansach i dzięki temu specjalizujemy się także w pisaniu biznes planów czy studiów wykonalności. Lata pracy w korporacjach i współpracy z przeróżnymi klientami nauczyły nas ogromnej pokory i samodyscypliny. Jednocześnie własna działalność pozwoliła nam rozwinąć skrzydła i cały czas się uczyć, dokształcać i rozwijać.
Jak pandemia wpłynęła na naszych klientów? Mam wrażenie, że mieliśmy wielkie szczęście do podmiotów z nami współpracujących – wszyscy są wciąż działającymi aktywnie zawodowo osobami czy przedsiębiorstwami, które wyciągają wnioski z sytuacji i przygotowują się na kolejne następstwa COVID.
Dodając dwa do dwóch – myślę, że dzięki temu, że mamy renomę a nasi klienci przetrwali w całkiem niezłej kondycji, dotychczasowe zawirowania i nas rekomendują – bezpośrednio podczas ostatniego roku odczuliśmy jedynie niewielki cios, a nie knock-out.
Jak poradziła sobie Pani z pierwszym szokiem i przetrwała czas ogólnopolskiej kwarantanny?
Dziwnie to może zabrzmi, ale dla mnie to nie była kwarantanna i lockdown w pełnym wymiarze.
Jako rzeczoznawca majątkowy przy wycenie nieruchomości moim obowiązkiem jest obejrzenie wycenianej nieruchomości. Ponieważ nie było zabronionym przemieszczanie się w celu wykonywania pracy – praktycznie cały ten okres byłam bardzo aktywna, jednocześnie zachowując wszelkie standardy bezpieczeństwa (rękawiczki, maseczki etc.).
Podczas, gdy moi znajomi chwalili się czasem dla siebie, wysprzątanymi na wysoki połysk domami czy ogarniętymi ogrodami, zastanawiałam się czy na pewno jesteśmy w tym samym miejscu. Ja się nie zatrzymałam. Okres ‘kwarantanny’ wykorzystałam na dokończenie zleceń, które były w toku oraz ugruntowanie moich specjalizacji. Budowałam sieć relacji i kontaktów za pomocą narzędzi online – m.in. z radcami prawnymi, doradcami restrukturyzacyjnymi, księgowymi, doradcami podatkowymi, pośrednikami w obrocie nieruchomościami.
Miałam dziesięć pomysłów na minutę, a dzięki temu, że nie traciłam czasu na dojazdy na każde spotkanie, wykorzystałam czas na stworzenie planu B – na wszelki wypadek.
No i do tego jako jedynaczka, opiekowałam się rodzicami i dziadkami, których poprosiłam o zamknięcie się w domu – czyli byłam szoferem, robiącym zakupy. Starałam się przejąć wszystko, co mogłam od nich. Dzięki temu nie tylko miałam pracę, ale także dwa gospodarstwa domowe do ogarnięcia.
Dodam jeszcze, że wraz z mężem jesteśmy stadnymi stworzeniami i nagły brak możliwości spotkania się twarzą w twarz z naszymi znajomymi bardzo nas uderzył. Wiedzieliśmy jednak, że na przyjaciół możemy liczyć i mimo wszystko spotykaliśmy się ‘online’ z pozycji kanapy i stolika zastawionego przekąskami i godzinami rozmawialiśmy, wspieraliśmy się wzajemnie i niezmiennie poprawialiśmy sobie wzajemnie humor.
To wszystko sprawiło, że ten czas minął błyskawicznie i mam wrażenie, graniczące z pewnością, że wychodzę z niego silniejsza.
W jaki sposób dbają Państwo obecnie o bezpieczeństwo?
Słuchamy głosu rozsądku. Nosimy maseczki, rękawiczki.
Wizyty np. w marketach staramy się skracać do maksimum – a same zakupy, tak jak przed pandemią, robimy raz w tygodniu. Dezynfekujemy ręce, ale też nie do przesady, bo trochę dobrej flory bakteryjnej musi zostać (śmiech).
Przestrzegamy zasad dystansu społecznego, unikamy miejsc, gdzie gromadzą się ludzie.
Dbamy o naszą odporność – zaczęliśmy w kuchni, spędzamy dużo czasu na otwartym powietrzu, korzystamy z domowej siłowni, bo lubię się zmęczyć etc.
Tak po prostu – nie dajemy się zwariować, staramy się żyć i pracować najnormalniej, jak się da.
Jakie nowe pomysły, innowacje, rozwiązania, wprowadziła Pani w ostatnich miesiącach?
Jakkolwiek to zabrzmi, nie wprowadzałam w mojej firmie niczego, czego nie stosowałam wcześniej. Wykorzystałam ten czas na ugruntowanie pewnych nawyków, takich jak planowanie i realizowanie założonych celów.
Nadal, stale i wciąż prowadzę kalendarz, w którym zapisuję moje zlecenia, sukcesy, porażki, cele i wnioski. Faktem jest, że więcej spotykam się z ludźmi online – dojrzałam do tego, że nie każde spotkanie musi odbywać się ‘na żywo’. Ustaliłam sobie dni i godziny, w których jeżdżę na wizję w teren, a jeden dzień mam zarezerwowany wyłącznie na pracę przy komputerze. To dzień, kiedy mogę nadrobić wszystkie bieżące maile, zrobić przelewy, zaplanować kolejny tydzień, dokończyć zlecenia w toku.
Znalazłam jedno miejsce do pracy w domu – kiedy tam jestem, każdy wie, że ma mi nie przeszkadzać. Przy pracy w domu, ciężko jest znaleźć balans między pracą a życiem – to przyzna w którymś momencie każdy z nas. Ta z pozoru banalna i prosta rzecz bardzo mi pomogła. Wstaję od biurka i zamykam część dnia, w której pracuję. Jednocześnie, mając swoje miejsce, jestem dużo bardziej efektywna niż wcześniej, mogę się łatwiej skupić i ciężkie tematy nie wydają się już aż tak ciężkie.
To chyba klucz – znaleźć swoje miejsce, swój spokój i swój cel w tych szalonych czasach.
Jak utrzymuje Pani wewnętrzną równowagę w tym trudnym czasie?
Przede wszystkim nie dajemy się zwariować – gdy tylko pojawiła się taka możliwość to spotykamy się ze znajomymi, znajdujemy chwilę dla siebie podczas krótkich wypadów turystycznych po kraju.
Uważam, że jest to niezbędne dla równowagi ciała i ducha.
Mam dla kogo żyć, mam się kim opiekować i mam plany na kolejne lata. Po kolei odkreślam zrealizowane cele i marzenia. Wszystko jest w naszych głowach. Jeśli pozwolimy się obezwładnić strachowi przed nieznanym, to nic nie będzie z tego naszego życia. Tylko lęk.
Oczywiście, są dni lepsze i gorsze, nie jest zawsze cukierkowo… To też lekcja i jako lekcja, uważam, że wydarzyła się po coś. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Mam wrażenie, że wszystkie trudności w 2019 roku i poprzednich, przygotowały mnie na 2020 i kolejne lata.
Nie cieszyć się z danego nam dnia, czy danej chwili, podczas gdy za chwilę może nie być kolejnego? To nie w moim stylu. Koleżanka kiedyś powiedziała do mnie: Ania, są ludzie dla których szklanka jest do połowy pełna. Dla innych jest do połowy pusta. Ale ty się cieszysz, że w ogóle masz tę szklankę.
To w sumie opisuje, jak radzę sobie z codziennością i jakie mam podejście.
Jakie plany rozwoju ma Pani firma na najbliższe miesiące?
Obecnie gruntujemy nowe kontakty i relacje, uczestniczę aktywnie w szkoleniach (niestety, głównie on-line – a tak tęsknię za tą cudowną, twórczą atmosferą na sali szkoleniowej!…. czy to jako osoba szkoląca czy też uczestnik szkolenia), uczę się i przygotowuję moją wersję dywersyfikacji działalności (śmiech).
Wraz z przyjaciółką budujemy biuro pośrednictwa w obrocie nieruchomościami, które chcemy otworzyć na wiosnę 2021 roku. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z ustalonym planem to od nowego roku będę również działać na rynku kupna i sprzedaży nieruchomości jako inwestor. Uczę się, by zdać egzamin na doradcę restrukturyzacyjnego. Mąż z kolei edukuje się nadal w obszarze finansów i podatków, byśmy mogli wzajemnie się uzupełniać.
Przypomina mi się wstęp do naszego klasyka „Ogniem i mieczem” – „Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia”.
I tak odbieram 2020.
Jako lekcję pokory, jako rok nadzwyczajnych zdarzeń i przygotowywania się na lepszy 2021.
Ale nie lepszy, bo ktoś sprawi, że będzie lepszy niż 2020. Lepszy, ponieważ weźmiemy odpowiedzialność i sprawy w swoje ręce.
Mamy przecież cele i marzenia, w realizacji których nie chcemy, aby przeszkodziło nam cokolwiek, nawet… a może i zwłaszcza: COVID.
Po więcej informacji o działalności naszej Bohaterki zapraszamy tutaj:
http://www.rzeczoznawca-slask.pl/
https://www.linkedin.com/in/anna-korfanty-9b15a199/
https://www.facebook.com/rzeczoznawca.marcin.korfanty
Fot. Natalia Rusinowska, fot. materiały własne Bohaterki
Materiał powstał w ramach RAPORTU BIZNES SIĘ NIE PODDAJE!