Niektórzy panowie, aby nie odczuwać konsekwencji naturalnego i postępującego z wiekiem spadku wydzielania testosteronu, proszą lekarzy o receptę na ten hormon. To hormonalna terapia zastępcza dla mężczyzn, która – jak się okazuje – może nieść zwiększone ryzyko udarów i zawałów.
Opracowanie na ten temat ukazało się w „The American Journal of Medicine” i powstało na podstawie analizy długoletnich danych z dokumentacji medycznej ponad 15 tysięcy pacjentów z Wielkiej Brytanii w wieku powyżej 45 lat, którzy mieli niski poziom testosteronu wynikający nie z powodu choroby, a z powodu upływu czasu.
Zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn, z wiekiem zmniejsza się wydzielanie hormonów płciowych. U tych, którzy z tego powodu odczuwają dolegliwości, lekarz może rozważyć hormonalną terapię zastępczą. W przypadku mężczyzn najczęściej jest to testosteron, naturalnie wydzielany przez jądra.
Niedobór testosteronu dotyczy około 30 proc. mężczyzn w wieku powyżej 40 lat, przy czym do spadku wydzielania się tego hormonu może przyczyniać się również otyłość, cukrzyca i nadciśnienie.
Autorzy publikacji apelują do lekarzy, by zachowali tu dużą ostrożność, bowiem analiza wykazała, że panowie, którym przepisywano testosteron, byli o 21 proc. bardziej narażeni na incydenty sercowo-naczyniowe, czyli m.in. udary i zawały. Co ciekawe, było tak przez pierwsze dwa lata terapii, bo potem ryzyko to malało.
Warto przypomnieć, że testosteron to jeden z często sprzedawanych hormonów na czarnym rynku – jego przyjmowanie ma m.in. przyspieszyć budowę muskulatury. To jednak niebezpieczna droga na skróty. Po pierwsze kupowanie leków na czarnym rynku zawsze wiąże się z ryzykiem kupna nieznanej substancji (nie mamy gwarancji, że kupujemy to, co zamawiamy), a po drugie – hormony sterydowe (do nich zalicza się testosteron) mogą być przyjmowane tylko z zalecenia lekarza. Nie dlatego, żeby kontrolować rynek leków, ale dlatego, że ich przyjmowanie wiąże się z występowaniem poważnych działań ubocznych.
Źródło: JW, zdrowie.pap.pl