Nasz mózg wiele decyzji podejmuje nieświadomie. I całe szczęście. Nieświadomość bardzo ułatwia nam życie. To dzięki niej mózg nie przypomina przeciążonego komputera, ale może nas uratować przed nadjeżdżającym samochodem czy ukąszeniem węża – przekonuje Leonard Mlodinow w swojej najnowszej książce „Nieświadomy mózg”
Wydaje nam się, że zawsze jesteśmy racjonalni i podejmujemy decyzje na podstawie analizy dostępnych nam danych. Nic bardziej mylnego – przekonuje w swojej książce Leonard Mlodinow – przytaczając wyniki niezliczonych badań psychologicznych. Z zabawnym i nieco ironicznym komentarzem Mlodinowa, pokazują one, jak bardzo w naszych poczynaniach bywamy nieświadomi: poczynając od kupna płynu do mycia okien, na wyborze życiowego partnera kończąc.
„Mamy nieświadomą część umysłu, lecz przykrywa ją część świadoma, związana z istnieniem dodatkowych warstw mózgu. Trudno stwierdzić, które z uczuć, sądów i zachowań są wynikiem pracy każdej z nich, gdyż między obiema częściami naszych mózgów stale dochodzi do wymiany sygnałów” – pisze w swojej książce Mlodinow.
O ile mózgi wszystkich kręgowców zawierają elementy odpowiadające za nieświadomość, to te odpowiadające za myślenie świadome wydają się być jedynie wyposażeniem dodatkowym. Te fragmenty mózgu zostały wykształcone bardzo wcześnie na etapie ewolucji człowieka. Choć – jak argumentuje Mlodinow – większość gatunków zwierząt doskonale radzi sobie bez świadomego myślenia, to żadne nie może funkcjonować bez myślenia nieświadomego.
Choć pewnie trudno pogodzić się z myślą, że przyczyn wielu z naszych zachowań nie znamy, a niezliczoną ilość decyzji podejmujemy nieświadomie, to – wbrew pozorom – jest to bardzo cenna „przypadłość” naszego umysłu. Nie powinniśmy się na nią obrażać. Dzięki niej człowiek może łatwo funkcjonować w środowisku naturalnym i między innymi ludźmi. Dzięki niej „nasi przodkowie unikali zjedzenia przez dzikie zwierzęta, a nam udaje się uniknąć ukąszenia przez węża, uciec z drogi skręcającego nagle samochodu, uniknąć ludzi, którzy chcą nas skrzywdzić”. „W tym wszystkim niezbędna jest szybkość i wydajność myślenia nieświadomego” – czytamy.
Jak pisze Mlodinow, powołując się na podręczniki fizjologii, w każdej sekundzie do mózgu trafia około jedenastu milionów bitów informacji przesyłanych przez wszystkie zmysły. Jednak według szacunków radzimy sobie z zaledwie szesnastoma do pięćdziesięciu bitów zbieranych w każdej sekundzie. „Gdybyśmy zostawili przetwarzanie wszystkich informacji naszej świadomości, nasze mózgi zamarłyby jak mocno przeciążone komputery” – argumentuje.
Wielu naukowców – przyznaje Mlodinow – do kwestii nieświadomości podchodziło nieufnie. Choć pierwsze spekulacje dotyczące nieświadomych zachowań człowieka pojawiały się już m.in. w pracach Carla Junga i Zygmunta Freuda, to metody, jakimi zgłębiali oni to zagadnienie, np. badania prowadzone na ułomnych umysłowo – nie dawały bezpośredniego wglądu w tę kwestię. Wiele zmieniło się wraz z rozwojem nauki. Sposób, w jaki patrzymy na działanie nieświadomej części umysłu, można było zrewolucjonizować dzięki rozwojowi technologii badawczych.
Mlodinow, opisując niezliczone badania i eksperymenty psychologiczne, przykłady z życia codziennego, przystępnie wyjaśnia, w jaki sposób nieświadomość wpływa na nasze wspomnienia i sposób zapamiętywania zdarzeń. Tłumaczy, jak na podejmowanie – pozornie świadomych decyzji – wpływają głęboko ukryte społeczne stereotypy, a wreszcie wygląd innych osób, a nawet ich głos.
Podaje też ciekawe przykłady na dwutorowe – świadome i nieświadome – przetwarzanie danych w mózgu. Jedno z najciekawszych badań dotyczących tego zjawiska przeprowadzono na pacjencie, który wskutek udaru miał uszkodzoną korę wzrokową – zawierającą główny ośrodek przetwarzania obrazów w mózgu. Choć jego oczy wciąż mogły zbierać i zapisywać informacje o wpadającym do nich świetle, to kora wzrokowa nie przetwarzała docierających do niej informacji. To sprawiło, że stał się on bardzo cennym „materiałem” do badań dla naukowców. W jednym z licznych – przeprowadzonych na nim eksperymentów – obserwowano, jak zachowa się, idąc „zagraconym” korytarzem bez pomocy laski. Okazało się, że perfekcyjnie ominął wszystkie zastawione na niego przeszkody m.in. kosz na śmieci i kilka pudeł. Nie potknął się, nie wpadł na żaden z przedmiotów. Jak wyjaśnia Mlodinow, takie zjawisko – kiedy osoba nie rejestruje świadomie obrazu, ale reaguje na sygnały przesyłane z oczu – nazywa się ślepowidzeniem. To „wyjątkowo bolesna ilustracja niezależności obu poziomów ludzkiego umysłu” – zaznacza.
Leonard Mlodinow jest autorem książek popularnonaukowych m.in. „Krótkiej historii rozumu”. Dwie inne: „Jeszcze krótsza historia czasu” oraz „Wielki Projekt” współtworzył ze słynnym fizykiem Stephenem Hawkingiem. Uzyskał doktorat z fizyki teoretycznej na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, był stypendystą Fundacji Humboldta w Instytucie Maxa Plancka, pracował w California Institute of Technology.
Źródło: PAP – Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska