Był nie tylko urzędnikiem, ale i generałem. Trudno się zatem dziwić, że przez wielu uznawało go za przykładnego obywatela. Ten sam urzędnik i generał stał za wieloma zbrodniami, za które nigdy nie został rozliczony
Heinz Reinefarth był jedynym generałem SS z czasów Trzeciej Rzeszy, który po 1945 roku objął urząd polityczny na szczeblu kraju związkowego. Prawnik z zawodu, zrobił zawrotną karierę w SS i nazistowskim aparacie okupacyjnym, a jako dowódca grupy bojowej był w współodpowiedzialny za krwawe stłumienie Powstania Warszawskiego i masakrę ludności cywilnej Woli. Po wojnie został burmistrzem kurortu Westerland nad Morzem Północnym i wszedł do szlezwicko-holsztyńskiego landtagu w Kilonii.
Nic dziwnego, że będąc na takim stanowisku i piastując urząd zaufania publicznego nigdy nie został ukarany za zbrodnie, które popełnił. Mimo licznych wezwań władz polskich do ekstradycji zbrodniarza, władze RFN konsekwentnie jej odmawiały i nawet przyznały Reinefarthowi generalską rentę.
„Sprawa Reinefahrta”, autorstwa Philippa Martiego to historia zbrodniarza hitlerowskiego, którego życie zostało przeanalizowane przez wspomnianego badacza. Philipp Marti, ur. w 1979 roku w Solothurnie, studiował historię, nauki o sporcie i socjologię na Uniwersytecie Berneńskim. W 2013 roku obronił pracę doktorską dotyczącą sprawy Heinza Reinefartha. Pracuje w Szwajcarii w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Aarau i jako nauczyciel w gimnazjum w Burgdorfie.
Jego książka opowiadająca o kacie Warszawy pojawi się w księgarniach 20 lipca.
Źródło: Świat Książki