Pasji i miłości związanej z podróżami oraz żeglugą się nie zapomina. One zostają w człowieku i rozwijają się, gdy nadejdzie ich czas. Kazimierz Ludwiński postanowił wrócić do nich ze swoimi dziećmi zabierając je w dziewięcioletnią podróż jachtem
Choć całość brzmi tak, jakby była inspirowana filmami z gatunku tych mniej realnych to wszystko zdarzyło się naprawdę. Całość jednak rozpoczęła się niewinnie. Kazimierz Ludwiński wraz z braćmi, Andrzejem i Piotrem zbudował katamaran żaglowy „WYSPA SZCZĘŚLIWYCH DZIECI”. Miał on wtedy dwadzieścia kilka lat. Swoją przygodę na nim rozpoczęli w 1979 r. Prowadzili wtedy badania etnograficzne w Afryce Zachodniej. Tam jteż zastał ich stan wojenny i musieli przerwać swoje poczynania. Nie porzucili jednak swoich marzeń o dalekich podróżach.
„WYSPA SZCZĘŚLIWYCH DZIECI” służyła im przez wiele lat, także wtedy, gdy Kazimierz Ludwiński postanowił opłynąć świat. Nie był w tym sam, towarzyszyć miały mu jego dzieci. W 2004 r., kiedy rozpoczynał wyprawę, Noe miał 7 miesięcy, a Nel 6 lat, a ich wyprawa, jak się okazało, trwała 9 lat. Opływając świat na własnoręcznie wybudowanym katamaranie wychowywał dzieci, uczył je i prowadził z nimi lekcje. Matka towarzyszyła im jedynie przez chwilę.
Przepłynęli 45 tys. mil. Byli właściwie wszędzie (obie Ameryki, Oceania, Australia, Azja, Afryka, Europa). Czasami na całe tygodnie zostawiali łódź i podróżowali wgłąb lądu. Teorii dzieci uczyły się na kotwicowiskach, w praktyce – poznawały ją w podróży. Zdobyły unikalne doświadczenia – znają się na żegludze, nurkowaniu, poznały języki, kulturę i zwyczaje ponad setki narodów czy grup etnicznych, wyspiarzy. Wiedzą jaki hak podać gdy tata złapie 3 metrową żaglicę, a jaki, gdy ledwo metrowego tuńczyka. Teraz, gdy mieszkają już na stałe w Szczecinie. Nel i Noe od początku powtarzają jednak „tato, te lądowe dzieci są jakieś dziwne”.
Tę niesamowitą przygodę życia zawarta została w książce: „WYSPA SZCZĘŚLIWYCH DZIECI – Bracia Ludwińscy” i „WYSPA SZCZĘŚLIWYCH DZIECI – Nel”. Ta druga ukazała się całkiem niedawno. Warto jednak zaznaczyć, że tytuł „WYSPA SZCZĘŚLIWYCH DZIECI” nie jest jedynie nazwą jachtu, ale szkoły i domu w jednym. Cała historia okraszona jest humorem przeradzającym się niejednokrotnie w autoironię
Źródło: www.wyspaszczesliwychdzieci.pl