Maksymilian Ławrynowicz – wizjoner, malujący wyobraźnią sylwetki kobiet. Piękno, ból, miłość i zemsta mieszają się ze sobą, tworząc nowe życie. O potędze kobiet, ich odwiecznej sile i słabościach opowie dziś, zapraszając Czytelnika i Widza do wejścia w jego magiczny i hipnotyzujący świat.
Redakcja: Maksymilianie, chciałabym podziękować Ci za historyczne wskrzeszenie do życia tych najbardziej przeklętych, wzgardzonych i niedocenianych kobiet. Wiem, że kobiety są dla Ciebie inspiracją. Każda kolejna odsłona projektu jest zupełnie inna od poprzedniej. Może to banalne pytanie, ale chcę się dowiedzieć, która z kobiet (jaki czynnik zadecydował) zainspirowała Cię do realizacji wizerunku legendarnej słowiańskiej bogini?
Maksymilian Ławrynowicz, portrecista-wizjoner: Nie była to jedna konkretna kobieta. Więc raczej kobiecy czynnik. A raczej kobiece czynniki. Skrajności. Kobiece wartości, które sobie przeczą, ścierają się ze sobą a jednocześnie przenikają się i pozostają ze sobą w logicznej symbiozie. Szekspir pisał: „W mdłym kwiatku, w ziółku jednym i tym samem, ma nieraz miejsce jad wespół z balsamem, co zmysły razi, i to co im sprzyja, bo jego zapach rzeźwi, smak zabija.”
Patrząc w kochające, błękitne oczy mojej mamy widzę Mokosz – słowiańską boginię świata, natury i płodności, matkę ludzi. Jednocześnie moja mama, w ostatniej sesji wcieliła się w Babę Jagę – okrutną, zimną i kochającą dzieci… porywać demonicę. Bo to również dostrzegam patrząc w te jej błękitne oczęta (śmiech). Właśnie to, te skrajności inspirują mnie do szukania kobiecych postaci – historycznych czy fantastycznych, które właśnie ten dwupodział, trójpodział czy stupodział kobiecej natury reprezentują. A mitologia słowiańska jest takowych pełna.
Czy według Ciebie piękno oznacza władzę?
To zależy o jaką władzę nam chodzi i nad kim mamy ją sprawować. Jeśli chodzi o władzę erotyczną to zdecydowanie piękno gra tutaj pierwsze skrzypce, choć tu w parze musi iść wrodzony seksualizm bądź zdolność flirtu – wrodzona, tudzież nabyta. Władzy erotycznej nie można też dzierżyć nad każdym, istnieją ludzie żyjący ponad takie rzeczy, dlatego nie należy pokładać w niej całych nadziei. Przekonała się o tym chociażby Anna Boleyn. Jeśli jednak mówimy o władzy w większej skali to zdecydowanie nie podpiszę się pod zrównaniem tych dwóch rzeczy: że piękno władzę oznacza. Piękno we władzy może zarówno pomóc, jak zaszkodzić. Aby dzierżyć władzę, trzeba mieć do tego szereg innych zdolności, których natura w dużej mierze nie poskąpiła właśnie kobietom. Władać trzeba potrafić. Bo władza ma to do siebie, że często przechodzi z rąk do rąk – jeśli nie umiemy jej utrzymać w naszych dłoniach, to lepiej po nią nie sięgajmy. To ryzykowna gra w łapki. Liczy się spryt i zwinność a nie siła i buta. Dlatego w walce o władzę męskie, duże łapy tak sromotnie przegrywają ze zwinnymi, drobnymi i uzbrojonymi w pazurki kobiecymi dłońmi. One są przystosowane przez naturę do właśnie takich gierek!
Z którym demonicznym wcieleniem utożsamiasz swoją osobę?
Mimo, iż uważam się za osobę wrażliwą, to niestety widzę u siebie więcej cech męskich niż kobiecych. Jednak, jak każdy, mam dwie natury, bo przecież nie jest to tylko i wyłącznie domeną kobiet. Kobiety po prostu są w operowaniu swoimi zmiennościami lepsze, bardziej awangardowe. Myślę jednak, że utożsamiam się z boginią śmierci i zimy Marzanną. Nie dlatego, że lubię zabijać, za odami też nie przepadam (śmiech). Jestem osobą, która lubi patrzeć na życie etapami. Zanim zacznę coś nowego, lubię coś wcześniej zamknąć. Symbolicznie uśmiercić, pożegnać. Zakończyć pewien etap i przejść do nowego. Stosuję to nawet z każdą kolejną odsłoną Projektu Kobiety. Zanim zacznę pracę nad kolejną częścią, lubię w środku – we mnie – zamknąć poprzednią. Podziękować każdemu, kto brał udział w jej realizacji, zamknąć emocje, które jej towarzyszyły. Zmagazynować pracę i ze świeżą głową zacząć przygotowania nad nową częścią. Dlatego tak rzadko godzę się na powtórne ekspozycje poprzednich części Projektu Kobiety. Tak samo czyni właśnie Marzanna – nie można jej sprowadzić do prostej bogini śmierci, którą palimy pierwszego dnia wiosny. To bardziej złożona postać. Bogini, która pilnuje porządku rzeczy. To potęga, która stoi na straży naturalnego cyklu, która uśmierca, aby mogło powstać nowe. Lepsze. Wielu nie wie, że Marzanna była taką trochę słowiańską Ateną – oprócz tego, że przynosiła mróz i śmierć, była również boginią mądrości. Najlepiej wiedziała, że coś się kończy, aby coś mogło się zacząć.
Czego mężczyzna może nauczyć się od kobiety demona?
Kiedy mężczyzna spotykał kobiecego demona, najczęściej jego nauka w świecie doczesnym się kończyła (śmiech). Jeśli jednak jakimś cudem udało mu się ujść z życiem, to myślę, że uczył się tego, czego mężczyznom nauczyć się najtrudniej: pokory.
Kim według Ciebie jest feministka?
Odpowiem inaczej: kim chciałbym, żeby była feministka. Nie zgadzam się bowiem z tym, co dzisiaj oznacza ten termin. Uważam, że słowo „feminizm” zostało wykolejone ze swoich torów, wynaturzone i wyrwane ze swoich korzeni. Feminizm to dla mnie gloryfikacja kobiecości. Kobiecości z całym inwentarzem. Dzisiaj niestety mam wrażenie, że feministki to kobiety bardziej męskie od samych mężczyzn. Często takie, których jedynym sposobem konfrontacji jest atak. Nie znoszę czytać artykułów, w których mężczyzna pokazany jest jako podgatunek, o tym, że na Tinderze jest pełno niedowartościowanych facetów – uwierzcie mi, jest tam równie dużo niedowartościowanych kobiet. Kobiety są dla mnie chodzącymi ideałami, skłonnymi po kompromisów, do inteligentnych rozwiązań. Mają tak wiele genialnych cech, których nam brakuje. Moim skromnym zdaniem powinny rządzić światem. Dlaczego więc na siłę chcą udowadniać, że jest odwrotnie? Nie zgadzam się na postrzeganie silnych kobiet jako nieczułych, roszczeniowych i ubogich emocjonalnie. Chcę odczarować – szczególnie w oczach ich samych – wizerunek kobiety sukcesu, jako osoby, która nie ulega emocjom, wyrzeka się własnej natury i przyjmuje typowo męską postawę. Bycie kobietą to przywilej. Wierzę, że aby być kobietą silną i niezależną, nie trzeba rezygnować z tego, co w Was najpiękniejsze: empatii, wrażliwości, otwartości na dyskusję. Jednocześnie nie ukrywając tego, co w kobiecie niepokojące i niebezpieczne. I to jest dla mnie feministka.
Zaprosiłeś do 5 edycji projektu znane twarze z szerokopojętej kultury. Zanim przyszły na plan, wiedziały w jaką rolę się zamienią? Jaka była wówczas reakcja?
Tak, wiedziały. Zawsze informuję modelki o wyborze postaci a ponieważ pracuję głównie z aktorkami to chcę, aby na sesję przyszły już z pewną intencją. Traktuję to trochę jako zadanie aktorskie. Reakcje były różne, ale tylko do momentu przybliżenia modelce historii danej postaci. W pierwszej fazie każda z zaproszonych kobiet chciała być Marzanną czy Rusałką. Bo to znane, kobiece symbole. Jednak im bardziej zagłębiały się w indywidualne historie czy legendy pomniejszych postaci, tym bardziej odkrywały nasz niesamowity, ludny świat słowiańskich legend. I na to samo liczę, jeśli chodzi o odbiór wystawy przez szeroką publikę.
Krążą mity i legendy o kobietach. Każda z nich posiada ziarno prawdy. Jaki porter/charakterystyka/wierzenie wpłynęło na Ciebie najbardziej?
Podczas wystawy „Biesy Polskie” zaprezentuję piętnaście portretów inspirowanych mitologią oraz piętnaście portretów inspirowanych legendarnymi, kobiecymi duchami polskich miast i wsi. I chyba te ostatnie wpłynęły na mnie najbardziej właśnie dlatego, iż posiadają ziarno prawdziwych wydarzeń. Większość z tych piętnastu zjaw została przeklęta – w mojej ocenie – niesprawiedliwie! Powody były różne – jedna zakochała się w kimś biedniejszym, niż życzyłby sobie jej kochany papa, inna nie odwzajemniła uczucia drugiego delikwenta, trzecią zgwałcono – ta załamała się i zabiła swoje dziecko. W każdej z tych historii pojawia się niezadowolony facet z pokrzywdzoną dumą. I za to teraz te biedaczki snują się po zamkach i korytarzach. Bo miały czelność myśleć i żyć po swojemu. W historii każdej z nich można śmiało zobaczyć problemy, z którymi do dzisiaj współczesne kobiety muszą się borykać.
Czy według Ciebie kobieta jest zdolna niemalże zrobić wszystko, by zachować dumę, objąć tron czy zdobyć mężczyznę?
Do każdej części przygotowuję się merytorycznie – to całe długie godziny czytania książek, podań, kronik wydarzeń. Życiorysów i biografii. Konkluzja po tych kilku latach jest dla mnie jasna: kobieta jest zdolna zrobić wszystko, jeśli czegoś pragnie w stopniu absolutnym. Co to takiego, nie gra już większej roli.
Wierzysz w istoty pozaludzkie?
Wierzę w energię, która – jeśli w to bardzo wierzymy – może zyskać świadomość. Myślę, że każda kultura nazywa to inaczej: anioły, demony, dżiny, duchy, gusła, czary… Wierzę też, że my sami tę energię kształtujemy i aktywujemy: poprzez wielką miłość, tęsknotę, żal czy nienawiść. Wierzę, że kumulując w czyjąś stronę wielkie emocje, jesteśmy w stanie naprawdę komuś zaszkodzić bądź pomóc. Niektórzy nazywają to czarami. Dlatego kobiety to najlepsze czarownice, któż bowiem potrafi kochać bądź nienawidzić bardziej niż one?
Wywiad przeprowadziła Patrycja Kubiak
MAKSYMILIAN ŁAWRYNOWICZ – AUTOR
Fotografią zajmuje się od wczesnego dzieciństwa. Długo była wielką pasją, aby ostatecznie stać się jego sposobem na życie obok komunikacji wizualnej oraz strategii kreatywnej. Maksymilian portretuje wyłącznie kobiety, z czego zasłynął w kraju i za granicą. Jego fotografie oglądać można było m.in. w Muzeum Narodowym w Szczecinie, Hali Koszyki w Warszawie, Zamku Polonii w Pułtusku i w Muzeum Sztuki Współczesnej w Hamburgu. Maksymilian stara się uchwycić zmienność i skrajność kobiecej natury, dlatego nie zaskakuje temat jego najbardziej znanego projektu artystycznego: Projektu Kobiety.
PROJEKT KOBIETY
Projekt Kobiety to cykl, w którym Maksymilian fotografią portretową opowiada o kobietach. Zbiór wysunął się na pozycję jednego z najbardziej prestiżowych projektów fotograficznych w kraju. Doczekał się czterech części oraz ekspozycji w kraju i za granicą: w tym trzy lata z rzędu w Muzeum Narodowym. Na każdą część składa się trzydzieści oryginalnych portretów kobiet w stylizacjach inspirowanych wybraną tematyką.
Cztery pierwsze części były dużym sukcesem – rozpoczynającą, w pierwszym dniu ekspozycji zobaczyło ponad 10 000 osób. Poprzednie edycje projektu doczekały się ekspozycji w wielu prestiżowych miejscach, między innymi w Muzeum Narodowym w Szczecinie (trzy lata z rzędu) czy Hali Koszyki w Warszawie (oraz obecnie). Wystawy gościły również za granicą. Ostatnia część Projektu nosiła nazwę „Piękno”, twarzą była Agata Buzek a wernisaż miał miejsce 8 maja 2019 roku – partnerami projektu były marki Armani, Biolage oraz Fundacja Juliana Cochrana. Wystawa gościła w Hali Koszyki oraz w gmachu Opery Narodowej. O wystawie pisały gazety i portale, między innymi Twój Styl, Flesz, Party, Na Temat, Imperium Kobiet. Maksymilian pojawił się również w Radiu Zet oraz w radiu Chilli-Zet.
Obecnie ukończono pracę nad piątą częścią projektu pt. Biesy Polskie. Będą to opowieści o legendach i mitologii słowiańskiej poprzez kobiece portrety typu fashion. W tej części projektu udział wzięły znane aktorki, m. in. Edyta Herbuś, Joanna Jabłczyńska, Helena Norowicz, Agata Buzek, Anna Karczmarczyk, Paulina Holtz, Aleksandra Kisio, Aleksandra Szwed, Izabella Krzan, Anna Czartoryska, Anna Cieślak, Iza Kuna, Ewa Halina Rich, Agnieszka Wosińska, Honorata Witańska i inne. Twarzą została Basia Kurdej-Szatan. Projektowi towarzyszyły jako Partnerzy marka Inglot oraz marka NOU.
BIESY POLSKIE
Tegoroczna część cyklu jest opowieścią o kobietach widzianych poprzez pryzmat mitologii starożytnych Słowian oraz legend i opowieści różnych regionów Polski. Nasi przodkowie kochali niesamowite opowieści. Przez setki lat historii naszego kraju powstał olbrzymi, barwny i ludny świat polskich wierzeń ludowych a w najciekawszych z nich, główną rolę odgrywa niezmiennie – kobieta! „Biesy Polskie” to feministyczna podróż po historiach o wzgardzonych, przeklętych i niedocenianych. Wszystkie zdjęcia utrzymane zostaną w charakterystycznym dla fotografa, współczesnym stylu.
W tegorocznej odsłonie Projektu udział wzięło wiele polskich aktorek, między innymi: Agata Buzek, Anna Czartoryska-Niemczycka, Aleksandra Kisio, Edyta Herbuś, Izabella Krzan, Paulina Holtz, Barbara Kurdej-Sztatan, Helena Norowicz, Honorata Witańska, Ewa Halina Rich, Agnieszka Wosińska, Anna Karczmarczyk, Paulina i Karolina Chapko, Katarzyna Kołeczek, Gabriela Frycz, Joanna Jabłczyńska, Joanna Sydor, Agnieszka Wielgosz oraz Anna Cieślak.
Przy stylizacjach zaś współpracowali topowi polscy projektanci: Dawid Woliński, Lidia Kalita, Rina Cossack czy Maciej Zień.
Partnerami projektu zostały marki: Inglot, NOU oraz Świat Książki.
Wystawę będzie można zobaczyć w warszawskiej Hali Koszyki od 7 do 31 marca 2020 r.
Wystawę promować będzie również teledysk/zapowiedź do singla Barbary Kurdej-Szatan oraz Katarzyny Kurdej-Mania pt. „Matka”, którego premiera przewidziana jest na początek lutego.
PIĘTNAŚCIE LEGENDARNYCH DUCHÓW
Czytając rodzime historie i legendy o sławnych, kobiecych duchach i zjawach odnosimy wrażenie, że nasi przodkowie nie lubili silnych kobiet. I z przyjemnością skazywali je na wieczne potępienie i paranormalną zgryzotę. Można by pomyśleć, że to zapewne zasłużona kara za bezeceństwa życia doczesnego. Nic bardziej mylnego. Kobiety „pokutują” snując się po polskich wsiach i miastach głównie za to, że myślały czy zachowywały się nie do końca tak, jak życzyli sobie tego mężczyźni. Kiedy były piękne, musiały – w oczach mężczyzn oczywiście – być próżne i płytkie. Jeśli odrzucały zaloty młodzieńca, musiały być zarozumiałe, naturalnie. Kiedy zalotnik nie mógł jej zdobyć, przeklinał ją za tę potwarz. Bo jak ona śmiała!? Jeśli zaś to młodzieniec nie podzielał ich afektu, rzucały się z przepaści, bo przecież to najgorsze, co może spotkać kobietę – odrzucenie. Kiedy zaś były stare i brzydkie, koniecznie musiały pałać zemstą i zgryzotą. A jak już kochały, ale nie tego, kogo nakazał im ojciec – musiały ponieść karę. Reasumując, kiedy chciały żyć po swojemu – musiały odbyć wieczną pokutę za ten niewybaczalny grzech…
PIĘTNAŚCIE SŁOWIAŃSKICH BOGIŃ I DEMONÓW
Inaczej sprawy mają się, kiedy wkraczamy na panteony pogańskich bogów Słowian. Czy piękno może skrywać śmiercionośne niebezpieczeństwo? Dlaczego tak trudno oprzeć się pokusie? Kto czai się w gęstych mrokach nocy? Historie słowiańskich bóstw i demonów pokazują, jak łatwo człowiekowi zbłądzić w gęstwinie życiowych dróg. Boskie i demoniczne wcielenia kobiet, choć spowite magiczną otuliną, nieprzeniknione i tajemnicze – zdają się opowiadać o niezmiennych ludzkich lękach i odwiecznych tęsknotach. A także o tym, że świat nasz od zawsze składał się z dwóch pierwiastków: dobra i zła. Ta oczywistość dotyczy także nas samych. Zamowy Szeptuchy i klątwy Wieszczycy to w istocie dwie strony tego samego medalu… Dola i Niedola wespół wiją los śmiertelniczek i śmiertelników. Ci zaś, którzy częściej ulegają pokusom, częściej też spotykają na swej drodze demony. I najpewniej z powodu ludzkich słabości to właśnie słowiańskie demonice spotkały się z większą niż bóstwa, przychylnością pamięci zbiorowej. W pamięci tej zaś odcisnęło się całe spektrum człowieczych lęków, ale i wyraźne ślady nadziei na lepszy los.